Dziesięcina była na Kościół, co dziesiąty snopek zboża, co dziesiąty koszyk kartofli itd.

Wtedy chłop też dostawał od pana za tę pracę co nieco - na przykład ochronę i prawo. Inne rzeczy także.

Do tego dnia nie wliczają tego co oddajesz na ZUS, no chyba, że wierzysz, że kiedyś wróci do ciebie więcej niż tam wpłaciłeś...

kontrrra -Od sześćdziesięciu do osiemdziesięciu procent twoich dochodów oddasz państwu w podatkach więc tyle samo pracujesz na swojego pana. Czego nierozumiesz? Dzisiaj miliony naszych rodaków też, że z nudów wyjechali za granice tak im dobrze było? Myśl chłopie, myśl to się przecież dzieje.

Tylko widzisz- ja jestem za podatkami. Z tego sa utrzymywane szkoły, szpitale i takie inne pierdoły. Ciekawe jak piszczeliby ci wszyscy prawicowcy gospodarczy, gdyby zachorowali na raka. Jeśli państwo uważasz za pana- współczuję serdecznie podejścia. PS. Abstrahuję od faktu jak te podatki są rozdysponowywane, bo to skandal. Z jednej strony mamy kapitalizm dla zagranicznych inwestorów i tanią, polską siłę roboczą, której nic się nie należy- bo pomimo podatków jak tylko powinie ci się noga to leżysz i umierasz z głodu.

Obydwaj macie rację .

Te powstania wcale aż takie częste nie były i zwykle prowokowane były nie tyle przez samych chłopów co przez wichrzycieli z innych krajów chcących osłabić konkurenta. Takie przykre fakty. A co do pańszczyzny to jej wymiar był różny od wspomnianych 2 dni do nawet 10 w zależności od okresu. Niemniej można było odpracować kilka dni w 1 pracując z synami czy najętymi pracownikami, co bogatsi chłopi w późniejszym okresie po prostu zamiast odrabiać pańszczyznę najmowali parobków którzy robili to za nich.

Ja też jestem za podatkami tylko żule i lesery za nimi nie są bo oni czekają tylko, aż ktoś im da. Podatki jak najbardziej tak na policje, sądownictwo, wojsko i małą grupkę urzędników, a nie na blisko sześciuset tysięczną armię urzędasów, bezrobotnych cwaniaków, rolników, górników, stoczniowców, kler, chore dzieci, biedne dzieci, więźniów rowerzystów, alimenciarzy,schroniska dla piesków, kotków i starych koników, na pseudo przedsiębiorców, którzy nie mogą zgromadzić paru złotych na start firmy itd.

7-9 dni w tygodniu? Jak Ty to policzyłeś?

2 + 5??? Masz rozmach skur*isynu ;)

A jakie będzie miała wymówki stonka urzędniczo-lewacka do dalszego okradania robotników i wszystkich, którzy pracują (budżetówka to pasożyty)?

Chyba żarty sobie stroisz? Model który pokazujesz to XX wiek USA. W XIX wieku to dziecko tak mniej więcej od 4 roku pi...pierdalało w fabryce. 7 dni w tygodniu. Z całą rodziną.

2+5 to w XIX w. rodzinie robotniczej niby było coś wielce dziwnego? O chłopskich już nawet nie mówiąc bo tam i zrobienie sobie drużyny piłkarskiej nie było uważane za coś dziwnego.

Fajna propaganda komunistyczna, niemniej fakty są jakie są, w Europie Zachodniej od połowy XIX w. już istniały obowiązkowe szkoły. Niemniej jak piszę przy braku socjalu jakoś z głodu nie zdychały te dzieci, jak to możliwe z 1 pensji?

To akurat prawda. Melchior Wańkowicz opisywał kiedyś swoją młodość spędzoną na Kowieńszczyźnie (dzisiejsza Litwa) jeszcze w czasach carskich. Tamtejsi ziemianie mieli okropną manię wyższości i się nudzili, więc przychodziły im do głowy różne pomysły. Jeden z nich, zbudował przy wjeździe do swojego majątku domek i osadził w nim biedną, żydowską rodzinę wielodzietną. Dał im drewniane karabiny, mundury i rozkazał stawać na baczność w dwuszeregu, od prababki do wnuka, za każdym razem gdy ten przejeżdżał.

Kiedy mu tak salutowali, mieli do niego wołać: ZDAROWIA ŻEŁAJEM WASZE WYSOKOPREWOSCHODITIELSTWO! A on im odpowiadał: ZDAROWO ŻYDY! No i czuł się jaśnie panem. Podobnie traktowani byli niekiedy komornicy, czyli biedni chłopi bez ziemi lub wdowy. W wolnym tłumaczeniu "wasze wysokoprewoschoditielstwo" to mniej więcej "wasza wysokodobrzeurodzoność" :)