Komentarze użytkownika SiropDeCitron

Następni bajkopisarze. Zaraz po tych co są milionerami w UK. Jakoś imprezowałem po akadamikach PK i AGH przez niemal 7 lat i o ile różne historie słyszałem,niektóre widziałem (włącznie z tym, że kolega wynajął striptizerki na swój wieczór kawalerski, który urządził w pomieszczeniu piwnicy jednego z akademika) to żadne codzienne ruchanie z puszczalskimi laskami nie miało miejsca. Owszem zdarzało się, ale nie było to wcale normą. No chyba, że coś się zmieniło drastycznie przez 10 lat. Mamy kilka filmików i mnóstwo zdjęć, ale nikt nie był na tyle porąbany by to wrzucać do sieci.

I Caremeny Fąfary...

Zawsze mnie bawią te zajebiste komentarze jak to w Anglii jest super. Jest tak, że wszyscy moi znajomi by zarobic 2k funtów to zapierniczają po 12 godzin na dzień i często również w soboty. Niektóre świry pracują cały tydzień. Koleżanka która robi normalnie 8 godzin od poniedziałku do piątku w biurze jakiegoś warehouse'a zarabia 1000 funtów na rekę, jej mąż Anglik 1200 funtów. Ceny? Ubezpieczenie auta miesięcznie tyle ile ja w Polsce przez rok. Głupia bagietka w takim cooperative kosztuje 79 pensów, a bagietka francuska 1 funt 19 pensów. Karkówka w Tesco na promocji pakowana po 800 gram 3 funt

Możnaby bez końca wymieniać różnice. Każdy Polak, którego znam, a mieszka i pracuje w Anglii nie posiada nowego samochodu. Zawsze to są co najmniej 3 latki i wcale nie BMW, mercedesy czy Audi, chociaż się zdarzają...Moze oni zarabiają po 2000-2500 funtów na miesiąc, ale zapierniczają od rana do wieczora. Ja sobie spokojnie pracuje w Polsce 8 godzin i wyciągam równowartość 1000 funtów, a jak przychodziłem do mojej pracy to moja pierwsza wypłata to było mniej niż 1000 zł.

Sorki Sand, ale z tymi autami to tylko był przykład nielicznych w zasadzie rzadko się trafiających. Z reguły to są jakieś BMW serii 1. Kombi Peugeot 407, ford Mondeo, ford Focus, Opel Meriva itp. Wiek 5-9 lat i takie samochodu widziałem u tych ludzi najczęściej. O jakich lepiej płatnych piszesz? Żadna z tych osób, a znam ich prawie 100 nie pracuje nigdzie indziej jak we wspomnianym warehouse (biuro lub magazyn), kierowca ciężarówki, budowa (pod swoją firmą lub u kogoś). Maksymalne przypadki z nich to prawie 3k funtów przed potrąceniem. Większość 1400-1800 funtów na rękę...

Dodatkowo zazwyczaj jest tak, że jak już koleś wyciąga pod 3k funtów to jego żona siedzi i nic nie robi. Jak wyciąga do 2k to żona najwyżej 900 funtów na 3/4 etatu z powodu konieczności zajomowania się dziećmi i to najczęściej na nocki. Zadna z tych osób nie ciągnie tzw. benefitów. Łączne dochody to zwykle 2300-3000 funtów. Na wynajem domu idzie co najmniej 700-800 funtów i nie ma w tym wody czy ogrzewania gazowego. Nie ma też w tym podatku od nieruchomości. Jak się policzy to wszystko do kupy to często dochodzi to do 1500 funtów. Wiem jak wygląda życie tych co domy w Polsce stawiają...

Starają się po 1000 funtów odkładać by urządzać te domy. Wtedy cięko piszczą mając dwa samochody np. Zwykle się to nie udaje w takiej ilości. Stawianie domu i to jeszcze przy wzięciu kredytu w Polskim banku z wykończeniem trwa min. 3 lata. Wcale sobie ci ludzie nie jeżdża na majorki, hawaje itp...dwa razy w roku. Te domy w anglii są parszywe. Zawilgocone, zimne przy większym mrozie. Nieraz 300 funtów z samego ogrzewania wyjdzie miesięcznie - czy to tanio? Tak więc nie pitol człowieku. Może jakby 90% tych ludzi nie zapragneła stawiać domu w Polsce to może faktycznie by żyli na jakimś poziomie..

Ci którzy nie zamierzają wracać i kupili domy w Anglii na kredyt zadłuzyli się również na 30 lat. Raty za dom to 500-800 funtów. Już widzę jak zarąbiście wygląda życie dwóch osób z 2200 funtów i to jeszcze bez dzieci. Często ludzi po kupieniu tych pseudo domów za min. 100000 funtów robią np. dobudówki kuchni, kwadrat 4 na 4 metry za 20000 funtów. Wentylacji nie wolno robić bo konstrukcja domu to uniemożliwia. Grzyb z powodu niedocieplenia, para w kuchni podczas gotowania w niewyobrażalnej ilości. Moge bez końca tak wymieniać. Anglią to się podniecają łebki co nie byli w stanie zarobić więcej..

Niż 1500 zł w Polsce, a i też nie wszyscy. Mój szwagier ze szwagierką siedzę 10 lat w Anglii. Czy nawet dłużej. Mają 3000 funtów na rękę razem. Troje dzieci. Byłem u nich nieraz i w samej Anglii też pracowałem przez jakiś czas i jakoś mnie nie urzekł ten dobrobyt. Dobrze, że chociaż większość z nich nie koloryzuje tego dobrobytu. Owszem jest lepiej, bo trudno by nie było. Ale jeśli żyjesz i wydajesz tylko i wyłącznie w Anglii to już wcale to tak super nie wygląda. Ci, co mają bardziej ambitne zawody jak to nazwałeś są liczeni w promilach i nie oszukujmy się. Jak najbardziej popieram wyjazdy...

Zagraniczne za chlebem. Nasz kraj jest parszywy dla wielu osób, ale w koloryzowaniu też należy znać jakiś umiar. Moje 1000 funtów to akurat netto. Wyobraź sobie, że moja żona zarabia najniższą krajową, również za 8 godzin. Sama sobie nie poradziłaby za cholerę. No chyba, że mieszkając z rodzicami. Tyle, że te osoby, które w Anglii zarabiają minimalną czy nawet ciut ponadto to w pojedynkę za 1200-1500 funtów nie zawojują świata i nie wmawiaj, że jest inaczej. Wiem jak można, ponad 10 lat temu mieszkając w USA z 2 tys. dolarów byłem w stanie odłożyć 1300. Tylko, że to było wielkie G, nie życie.

A wiesz czemu się bujałem po USA czy UK wtedy bo właśnie wierzyłem w te baje. Sam byłem po studiach i przez ponad rok szukałem roboty w Polsce. Wyjazdy zagraniczne mi się nie spodobały bo to była ponieiwrka i tyranie, w USA na lewo więc podziękowałem. Schwałem dume w buty po rozmowie przy piwie z jednym kolegą, który nigdy za granicę się nie wybrał...schwałem dume w buty i przyjąłem prace za minimalną krajową. Wtedy to było coś 876 zł na rekę. I tak się bujałem prawie rok na garnuszku rodziców, ale się opłaciło. Po niemal 8 latach mam ponad 5k na rękę i nikt mi dzisiaj nie wmówi, że się nie da

Onion style...

Do cocomo idzie się z obstawa, albo z kałachem...

Kierunkowskaz do czego? Do skrętu w pole? Autobus nie stał w zatoce tylko na głównej jezdni. W tym wypadku to koleś na skuterze powinien się był upewnić czy jest miejsce do wyprzedzania. Gość autobusem nie miał obowiązku zachować się tak jak sugerujesz. Kierunek wrzuca się przy zmianie pasa, przy wyjeżdżaniu z jednej drogi na drugą, z posesji, drogi gruntowej, osiedlowej, zatoki...Tu nawet nie ma mowy o poboczu. Jakby przystanek był na zakręcie to też gość w autobusie ma sprawdzać czy jakiś jełop nie umyślił go wyprzedzać? Kwestia dyskusyjna. Większa wina gościa ze skutera w tym wypadku.

Faktycznie jełopy, nie ma Wiochy. "Wiocha" mogła by się obrazić. Ja tu widzę buractwo. faktycznie, nic mi do tego. Ktoś chce być burakiem i być tak postrzegany ma do tego prawo.

A ty co pedofil czy inny amator dorastających dziewczynek?

A to nie jest z college rules albo czegoś podobnego?

Wzruszające jak buractwo tłumaczy się zazdrością. A nie pomyślałeś jełopie, że jak jadę moim "nieco" tańszym samochodem do tego samego centrum to nie mam ochoty robić większych kółek albo szukać miejsca po całym parkingu bo jakiś uj w Audi zaparkował w przejeździe albo na dwóch miejscach bo mu się (pokręcić kierownicą) czterech liter nie chciało ruszyć do zrobienia więcej kroków?

Almera. Zajebiste auto.

Photoshop mówicie? Prawie się dałem nabrać, gdyby nie to, że ten odpustowy VieśWagen wzbudził moje podejrzenia.