Jak kierowca nie zwalnia przed pasami, to NIE NALEZY na nie wchodzic. To wiedza wszyscy myslacy ludzie.

I go*no. Jak jestem pieszym i chce przejsc przez pasy , to czekam az samochod sie zatrzyma. Nie pcham sie pod 2 tonowe zelastwo, bo "przeciez mam pierwszenstwo". To zdrowy rozsadek, każdemu polecam.

Nie. Zarowno pieszy, jak i kierowca maja zachowac rozsadek. Pieszy szans z samochodem nie ma zadnych, to powinien miec ograniczone zaufanie do kierującego. Nigdy nie wiesz, czy kierowca nie jest polslepy dziadek, pijwny, czy nacpany gosc. Dopoki samochod sie nie zatrzyma, zeby cie przepuscic to nie pakuj sie na jezdnie. To taka darmowa rada. Dla mnie mozesz sie ładowac pod kazde auto, z przeswiadczeniem o pierwszenstwie i ze samochod sie zatrzyma, bo musi. Jak potem bedziesz lezal pol roku z polamanym kregoslupem, to przynajmniej bedziesz mogl sie pocieszyc ze "ale to ja mialem pierwszenstwo".

Nie wiem o co ci chodzi z tym "zasranym obowiazkiem" zwalniania. Nie ma takiego obowiazku. Jak samochod jedzie, to jako piesi nie wchodzimy na jezdnie. Proste.

Zachowanie szczegolnej ostroznosci i zasada ograniczonego zaufania, to jeszcze nie nakaz zwalniania i obowiazek zatrzymywania sie przed przejściem dla pieszych. Dyskusja jest jalowa. Ja ci dobrze zycze, dlatego radze wchodzic na jezdnie dopiero wtedy, jak samochod sie zatrzyma. Zbieralem juz kilku takich, którym sie wydawalo ze samochod musi ich puscic.