Gdzie to te prawaki swojego klechy nie wcisną na posadkę za moje ateistyczne podatki?

Jak idę do skarbówki to chcę się rozliczyć a nie gadać z klechą, jak idę do szpitala to żeby się wyleczyć a nie gadać z klechą itd. Jakbym czuł potrzebę wyspowiadać się w szpitalu to bym zadzwonił po księdza i zapłacił mu ze swoich pieniędzy a to że kolo sobie łazi ze stułą po świeckim szpitalu i ciągnie kasę od podatników jest nienormalne.

Ostatio to w sumie przestaje być ateistą bo sklaniam się ku buddyzmowi. Ale nie potrzebuje żadnego buddysty w szpitali na posadce. Przecież są telefony komurkowę można sobie zadzwonic do mnicha buddyjskiego nawet w shaolin i pogadać.