Ukryj komentarze(25)Dodaj komentarze
Aby dodać komentarz musisz się zalogować
Najwyżej oceniony komentarz:pokaż

Łowca
Genno_Laskolnyk
Ocena: 8 (glosow:12)


2020-01-19 11:22:58
Ludzie :)
mały mógłby zapytać : tato, a skąd my się wzieliśmy?
no, słucham :)
komentarz usunięty przez moderatora
Zawsze powtarzam, jest jedno pytanie, które definitywnie zamyka fakt że Bóg nie istnieje. Zadaję je już od bardzo, bardzo dawna a mianowicie, kto stworzył Boga?
Ludzie :)
to znana słabość argumentu z pierwszej przyczyny: niby wszystko ma mieć przyczynę, ale ta jedna nie. więc nie wszystko.
Nikt nie udowodni, że Bóg istnieje i nikt nie udowodni, że Bóg nie istnieje.
komentarz usunięty przez moderatora
nie ma potrzeby udowadniania, ze cokolwiek nie istnieje.
Ja jestem w stanie udowodnić na foto, że istnieje wielki potwór po spagetti... jakby co.
Gruzawik dajmy na to, że toczy się rozprawa w sądzie, (Bóg to oszustwo, Bóg nie istnieje), obrońca przedstawia dowody, w postaci Biblii, Koranu i Tory. Na świadków powołuje przedstawicieli trzech największych religii świata. (Sędzia całkowicie neutralny) wysłuchuje treściwych przemówień teologów, a w domu w przerwach między rozprawami czyta od deski do deski ww Święte Księgi. Kogo i co według Ciebie mógłby przedstawić oskarżyciel sędziemu by ten uznał rację po stronie ateistów?
wystarczy podpytać nieco dłużej, i każda z tych religii zaczyna się motać w sprzecznościach wewnętrznych, niczego nie tłumacząc logicznie, że o prawdzie nie wspomnę. to jakby przesłuchiwany świadek zaczął o swoich snach opowiadać. problem istnienia zła, problem pochodzenia bogów, problem ich cech wewnętrznie sprzecznych. no i zasada qui prodest: skoro ci świadkowie zyskują na swoim procederze, to ich zeznania są mało warte.
no i dlaczego tylko 3 religie? świadków się robi jak psów, a każdy coś innego opowiada, bez połowy faktu na zademonstrowanie prawdziwości swych słów, swięcie przekonany, ze to właśnie ON ma rację.
niczego nie trzeba więc przedstawiać, bezstronny sędzia wywala dostarczone dokumenty do kosza, bo kazdy z nich mówi co innego. świadek twierdzi, że ma samochód. przynosi umowę kupna, ale z innymi numerami VIN niż dowód rejestracyjny, twierdzi, że auto trzyma w garażu i dlatego go nie widać, ale świadek jest bezdomny, przyniósł nawet podnośnik, ale z kolegą, bo cięzki, a mówi, że to od seicento. zmienia zeznania nawet w kwestii koloru pojazdu, warsztat w którym ma rzekomo robić badania techniczne to restauracja... świadek dostaje zawiasy za fałszywe zeznania.
Ciekawie to przedstawiasz. A jeżeli sędzia jednak przeczyta Biblię i Koran, święte księgi dwóch różnych religii i dojdzie do wniosku, że głoszą te same zasady i odnoszą się do czci tego samego Stwórcy, ponadto zauważy, że Koran z wielką czcią odnosi się do Jezusa i Maryi, czyli łącznika wydawałoby się, że sprzeczności, to czy zamknął by tę sprawę? Piszesz o logice, a czy to co kryje się pod pojęciem ,, wiara,, oparte jest na niej? Trzymasz w ręku papierek z nadrukowaną liczbą 100, który ma wartość, a skąd wiesz, że ma wartość, bo w to wierzysz, bo inni w to wierzą, a ...
skoro te dwie księgi głoszą te same zasady, to trzeba dołączyć Sumerów, Egipt i Babilon, bo z jedno z drugiego czerpie i wyrasta. zdefiniować tego stwórcy jednakowo nie potrafią, a i jedyna zasada jaką równo uprawiają, to łomot niewiernym. umowa społeczna a wartość realna to 2 różne rzeczy, prawda? i co, że z czcią się odnoszą? Noe w Gilgameszu ma prekursora, dekalog w Egipcie, demonologia w Babilonie. kiedyś płacono muszelkami, dziś papierkiem. a raczej bitami. z racji umowy prawdę fizykalną wnioskować o wybitnej wartości muszelek, kruszcu czy papieru zadrukowanego? karkołomne...
zdaje mi się, że dobrze rozumiem podstawy i potrzebę wiary, a może, do pewnego stopnia, chciałbym jakąś podzielać. podobnie chciałbym wierzyć w Mikołaja, bo to przyjemne. większą jednak radość znajduję w odkrywaniu stanu faktycznego. jest on znacznie bardziej złozony, piekny, spójny i dowodliwy niż jakakolwiek religia. w dodatku przynosi zyski w postaci lepszego, a nie ograniczonego bzdurnymi zasadami życia, i to już teraz, a nie pośmiertnie, jakby ktokolwiek mógł to potwierdzić. ostatnio jedyny, rozpaczliwy wręcz punkt wspólny się ostał, że jakiś bóg w ogóle jest. za drobną opłatą...
... w rzeczywistości jest to pusty kwit bez pokrycia. Oczywiście ten kwit to jakaś ,,korzyść, można mieć za to dobra materialne zatem ta wiara w pieniądz bywa ważniejsza bo jest namacalna, ale jak to doskonale widać też i zgubna, a kto powiedział, że wiara w Boga nie daje korzyści? Skąd wiesz jak zachowałby się sędzia, który mógłby stwierdzić, że ateizm to też wiara i obie wiary(w Boga i w ateizm) wrzucić na wagę Temidy?
zauważ, jak religie zawsze pasują do czasów, w jakich trwają: chocby dzisiejsza interpretacja chrześcijaństwa sporo się różni od pierwotnej i średniowiecznej. są wiec wyrazem dążeń, tęsknot, lęków, a nie opisem. żadna prawda uniwersalna z nich nie wynika, a cechy wspólne sa cechami wspólnymi okablowania mózgu, bo i te prawdy od niej starsze i powszechniejsze niż gatunek nawet. ciągotki, żeby istniał ktokolwiek kogo by nasz los interesował sa dziecinadą. przyjemną, ale i groźną, bo ów nadzorca może się znudzić...wqrvić. no i kwestia zysków: jakoś głosiciele wcale się nie zachowują jak należy.
Nie sięgnęliśmy i być może nie sięgniemy planet innych układów słonecznych ale to nie znaczy, że mamy stuprocentową pewność braku cywilizacji pozaziemskich.
od kiedy z korzyści wynika prawdziwość? i komu te korzyści płyną? przeczytaj "bóg urojony" Dawkinsa, nawet jesli Cię to do niczego nie przekona, to dobrze poznasz stanowisko drugiej strony. dla mnie to nie było nic nowego, najwyżej odkrycie, że inni też tak mają i są w stanie wyrazić to lepiej. brak wiary to nie wiara. brak wrzodu, nogi, samochodu to nie wrzód, noga itd. to szacunek prawdopodobieństwa oparty na merytorycznych przesłankach. istnienie stwórcy powinno się jakoś manifestować, a nie ma działającej teorii naukowej, gdzie by był konieczny lub potrzebny. a kiedyś byle piorun, krzak...
toteż jest to fakt bez znaczenia. mogą być, mogą nie być, nic nam po tym. mozemy szacować prawdopodobieństwo ich istnienia. religia domaga się odrzucenia szacunków na rzecz założeń niedowodliwych. im bardziej sięgamy, tym lepsze szacunki. a tu im bardziej, tym mniej bogów, a nie więcej. kiedyś o układach śnić nie było wolno(G.Bruno), z racji dogmatu. istnienie cywilizacji pozaziemskich jest możliwe w ogóle do udowodnienia, bogów-nie. z założeń, jakie mają spełniać. ich istnienie niejako ma wypływac z wiary, nie z obserwacji. skoro udowadnianie istnienia nawet niemożliwe, to o czym my tu?
no i kto powiedział, ze wiara daje korzyści? i jakim kosztem? społeczeństwa zorganizowane w sposób najbardziej bezbożny to te, do których ludzie najchętniej migrują, z racji nie tylko warunków materialnych, ale i kulturowych. a to naczynia połączone: nie da się rozwijac nauki i niesionego nia dobrobytu w warunkach teokracji. podobnież totalitaryzm na dłuższą mete musi przegrać z liberalizmem. decyzje konsensusowe i kolektywne sa obarczone mniejszym ryzykiem błędu.
komentarz usunięty przez moderatora
Absurdy polecane przez Wiocha.pl
główna
