Komentarze użytkownika gruzawik

ale rozumiesz, że czytanie ze zrozumieniem pociąga za sobą takie a nie inne wnioski o wiarygodności tekstu? w przypadku tekstu zawierającego wierutne bzdury wnioski jakie? masz skłonność do odklejania przyczyn i skutków, ale protestujesz przeciwko zrozumieniu prowadzącemu do niewiary. a kto pod Grunwaldem? jak poznać, że ktoś przeczytał ze zrozumieniem, skoro wnioski wyciąga dziwaczne, lekceważąc połowę przeczytanego? problem nie w zrozumieniu, tylko w kompetencjach umysłowych wierzących, uważasz? o czym jest mem, przypomnij sobie...

btw: to u mnie komp coś pop..lił, czy te wszarze muszą udowodnić, że za coś pieniądze biorą, i co było po lewej (odpowiedz) przenieśli na prawą, zmniejszyli czytelność przez zmniejszenie akapitów, zmienili czcionkę?

co za szmaciarze... problem w tym, że tych "błędów" to coś z 90%. jak można uważać wyciągnięcie wniosku o prawdziwości tekstu za czytanie ze zrozumieniem? błędy dostrzegam, przeważają, ale uważam ze książka jest prawdziwa? zrozumiałem i zapomniałem? przykład martina: przeczytał, ale że do tezy o prawdziwości potopu potrzeba było zalania, to pominął deszcz jako źródło. coś umknęło...

a to ciekawe, gdzie nauka tak mówi? a jeszcze za kadencji homo sapiens, zdolnego krypy budować? rozumiesz, że trzeba takiego zalania, żeby wszystko miało wyzdychać? taka możliwość istnieje, choć wątła, sporo przed powstaniem życia jakiegokolwiek, o żeglarzach nie mówiąc. 90%, bo czego się nie dotknąć, to w sumie nieprawda: żyją ludzie po 800 lat? no nie. i nigdzie takiego nie odkopano, byłby jak królik w przekambrze:)

te 10% to fakt, że zalania się zdarzają. i na tym koniec.

ma znaczenie przy wyciąganiu wniosków. albo więc czytanie życzeniowe, z celowym niezrozumieniem bądż przemilczeniem niewygodnych kawałków, albo gorzej: wyciąganie wniosków o prawdziwości z fałszu.

może w ten sposób: w jaki sposób z czytania ze zrozumieniem Iliady wynika istnienie Hery czy Zeusa, skoro Troję znaleziono(dokładniej to coś z 9 kolejnych osad...)? wynika znajomość opowieści snutych przez Greków, na kanwie jakiegoś faktu, mocno rozcieńczonego. Była Troja, wojowali. czy to choć 10%?

ma ono być niewyobrażalnie wspaniałe, żeby przykryć niewyobrażalną nieprawdopodobność :)

znaczy, katolskiej ciotce wolno wszystko, w tym uporczywie nawracać takich, co sobie tego nie życzą, a jak ciotuchnę własnym pogrzebaczem postraszyć, to już antykatolickość wstrętna?

o tak, do kulu potem, kuźni przyszłych kadr, z łuną bijącą od miedzianych czół spieszą... można nr do Twojego dila?

a kto za nie płaci? czyli wszystkie pozostałe DPSy, licea, domy dziecka, co w statucie katolickości nie mają, są lewackie? bo zezwalają beneficjentom na bycie niekatolikiem i uważanie, jak się komu podoba?

przyszłość.

wielgi, zdaje się , że zakaz edukacji w tym liceum już obowiązuje, przynajmniej w temacie biologii i wosu...

homo zdaje się ma rację: przypisywanie jakichś poglądów istotom zbyt niedojrzałym, by je zrozumieć, mija się z sensem.

a Właściwie to obrona konieczna, skoro sami zaczęli lać ludzi. można na l;egalu w łeb nap..lać sztachetą :)

otóż ja mam. co więcej, dzieci wierzą w byty nadprzyrodzone niejako naturalnie, dziecięcy świat jest nimi wypełniony, w pewnej fazie rozwoju psychicznego to absolutnie normalne. to się chyba nazywało myślenie magiczno=wyobrażeniowe: wróżki elfy kiedyś, latające lotniskowce dzisiaj:) właśnie to próbują wykorzystać religie i wiary, by część tego myślenia zawłaszczyć i anachronicznie potem wzmocnić, zamiast pozwolić naturalnie zaniknąć, przekształcając w myślenie następnych typów, w miarę rozwoju. równie dobrze można by twierdzić, że noworodki mogą być fanami Madony czy NU.

najpierw trzebaby tego boga zdefiniować, żeby było wiadomo, o czym mowa. a to coraz inaczej, jak komu wygodnie. byle zdefiniować, to owszem, da się odpowiedzieć na pytanie, przy zastrzeżeniu, że zwykle wierzący uciekają w obszar niewiedzy obecnej. wszak powinno być odwrotnie chyba? im bardziej świat poznajemy, tym bardziej uwzględnienie tego czynnika powinno być konieczne, już nie do budowy mostu(trochę), ale do podróży na Marsa(bardziej), skoro zadanie bardziej złożone. a tu co teoria działająca, to wcale niepotrzebny...

mi się zdaje, że są zbyt leniwi, bo znakomita większość nie jest wcale skomplikowana. moje dzieci pojmują DNA. oni nie chcą wyjść ze strefy leniwego komfortu. nie są ciekawi. do poprzedniego posta dodałbym tylko, że owe problemy ze zdefiniowaniem przedmiotu wiary też o czymś swiadczą: to indywidualna projekcja, skoro trudno się zgodzić do tego stopnia, ze nawet mając tą samą książkę za podstawę za łby się chętnie biorą.

nie jestem pewien, czy jak prywatne, to już tak wszystko wolno...

eno, moze najpierw zagadać...