Komentarze użytkownika homo_sapiens

A apel "poległych" pod Smoleńskiem czytali?

Historyczne symbole takie jak "Polska Walcząca" czy "Solidarność" powinny być zastrzeżone i prawnie chronione, żeby byle ciul nie mógł sobie nimi gęby wycierać. Te symbole są obecnie używane wbrew ich historycznemu znaczeniu i wbrew woli ludzi, którzy ich oryginalnie używali.

Mazowiecki był wielkim człowiekiem. Kaczyński jest tylko człowiekiem z wielkim ego.

Znalezienie wiarygodnego źródła tych danych zajmuje... 5 sekund. Ale Ty zamiast sprawdzić, z góry uznajesz, że są nieprawdziwe, a autor jest "bezmyślnym oszołomem, prowokatorem i klakierem rozsiewającym bzdury". Jesteś nauczycielem? Życzę wszystkim dzieciom, by nigdy na Ciebie w szkole nie trafiły.

To wcale nie znaczy "wierzymy w Boga", tylko "Bogu ufamy". Chciałeś zabłysnąć, ale nie wyszło. Za Wikipedią: "W 1956 roku, kiedy nastały czasy zimnej wojny, Stany Zjednoczone chcąc odróżnić się od Związku Radzieckiego, który promował ateizm, ustanowiły dewizę "In God we trust" swoim oficjalnym mottem narodowym. To spowodowało, że w latach 1957-1966 zaczęto je drukować także na banknotach.

PiS miał 4 lata, żeby go rozliczyć i co?

Według CBOS w 2013 roku około 50% Polaków regularnie chodziło do kościoła (przynajmniej raz w tyg.). A zatem 40% deklaruje się jako katolicy, ale nie spełnia podstawowego obowiązku katolika, a więc nie zgadza się z doktryną katolicką, co automatycznie na mocy prawa kanonicznego czyni z nich heretyków. Spośród tych 50% praktykujących nieznany jest odsetek tych, którzy z doktryną całkowicie się zgadzają, więc 50% to zaledwie górna granica oszacowania.

AP2 - to, że ktoś deklaruje się jako katolik, jeszcze nie znaczy, że jest wierzy. Dla niektórych katolicyzm to jak przynależność plemienna, niemająca z wiarą wiele lub nic wspólnego, a jedynie określająca pewną wspólnotę. Niektórzy "są" katolikami, bo (szczególnie w małych miejscowościach) tego oczekuje otoczenie, a wyłamanie się grozi ostracyzmem społecznym w najlepszym wypadku. Jeszcze innym wydaje się, że są katolikami, choć nie wyznają zasad katolicyzmu. Nie wystarczy uważać się za kogoś, żeby nim być...

... a co do mniejszości i demokracji, to gdybyś miał rację, czarni nadal byliby niewolnikami w USA, a kobiety nie miałyby praw wyborczych (i wielu innych). W demokracji każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie, protestować i dążyć do zmiany prawa, w sposób przez to prawo przewidziany (petycje, manifestacje, referenda, bierne prawo wyborcze itp. itd.).

Obawiam się, że tu sam się mylisz. Sprawa podstawowa - związki formalne. Osoby homoseksualne nie mają do nich w Polsce prawa, a to pociąga za sobą takie kwestie jak np. dziedziczenie czy dostęp do tajemnicy lekarskiej na wypadek choroby jednego z partnerów. Z innymi prawami jest jak z prawem pierwszeństwa pieszego na pasach - jest teoretyczne i zależy od tego, czy inni je respektują. Spróbuj przejść przez miasto trzymając się z kolegą za ręce, to zobaczysz, jak ich prawo wygląda w praktyce.

Homoseksualizm był karany więzieniem w UK i niektórych stanach USA jeszcze w latach '50 i '60 XX wieku. Poczytaj sobie o przypadku Alana Turinga - ojca informatyki i bohatera II w.św. (to u niego po klęsce wrześniowej pracowali Polacy, którzy rozpracowali pierwszą wersję Enigmy). Mając do wyboru więzienie albo chemiczną kastrację, wybrał samobójstwo. W USA zamieszki w Stonewall Inn w 1969 doprowadziły dopiero do stopniowej zmiany prawa. Gdyby osoby LGBT głośno nie upominały się o swoje prawa, nie wywalczyłyby ich, podobnie jak kobiety czy czarnoskórzy.

Masz ode mnie plusa na poprawę nastroju. ;)

"Prawdopodobnie mogła to być..." - czyli gó.no wiesz, ale i tak się wypowiadasz. Jakże typowe.

Skrajne ideologie (czy to skrajnie prawe czy skrajnie lewe) nie mają racji bytu bez WROGA. A jeśli wróg nie istnieje, to trzeba go sobie wymyślić. Nic innego, tak jak wspólny WRÓG, nie jednoczy i mobilizuje wyznawców.

Ja nie rozumiem, jak w państwie, które (teoretycznie) nie jest teokracją na wzór Iranu czy religijną monarchią na wzór Arabii Saudyjskiej, można w publicznych szkołach nauczać jakiejkolwiek religii. Religia, która jest zbiorem wierzeń jest wykładana obok biologii czy fizyki, nauk, których osiągnięcia stoją w jawnej sprzeczności z dogmatami głoszonymi na religii.

A po kolejnych aferach i aferkach poparcie PiS na poziomie około 40% (jeden z najwyższych wyników po '89). Jak to świadczy o wyborcach? Doszedłem do wniosku, że w tym kraju nigdy nie będzie dobrze i normalnie, bo Polacy na to po prostu nie zasługują, choćby przez to, że połowie wyborców nie chce się d..y ruszyć, by pójść zagłosować, a większość i tak myśli tylko o tym, by wyciągnąć rękę po socjal, albo wyznają zasadę Henryka Goryszewskiego (byłego przewodniczącego Komisji Finansów Publicznych z AWS): "Nie ważne czy Polska będzie biedna czy bogata. Ważne, żeby była katolicka".

Przyjdzie kiedyś koniec komuny pobożnej i czas rozliczenia. Pewnie dopiero wtedy, gdy nastąpi kryzys finansowy i wyschnie koryto z kasą na 500+, ale to tylko kwestia czasu. Komuna bezbożna też miała trwać wiecznie.

Polska oficjalnie nie jest państwem prawa od czasu, gdy była premier Szydło odmówiła publikacji wyroków TK, a Sejm obsadził już obsadzone miejsca swoimi klakierami. Teraz to tylko ciąg dalszy. Ale to dopiero rozgrzewka. Gdy znów wygrają wybory, to dopiero się rozkręcą.

"Bo czuję się urażony tym faktem jako Ateista" - problem w tym, że w tym "świeckim" kraju jedynie uczucia religijne katolików są chronione prawnie. Uczucia ateistów i agnostyków można obrażać do woli, z kolei przedstawiciele religijnych mniejszości nie ośmielą się głośno protestować czy iść do sądu, bo wiedzą, że tym samym ściągnęliby na swoją mniejszość gniew ludu i zwyczajnie im się to nie opłaca.

Przypomnijmy jeszcze raz rozwinięcie skrótu PiS: "Prawo i Sprawiedliwość". Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej wygląda na to, że Prawo i Sprawiedliwość ma tyle wspólnego z prawem i sprawiedliwością, ile demokracja ludowa z demokracją.