Komentarze użytkownika gruzawik

żeby było zabawniej, to tak nadobrą sprawę nie wiadomo, jak ona brzmiała. dzisiejszy jej tekst jest kompilacją tradycji, przekazów z trzeciej ręki i pobożnych życzeń:)

co za amator, o ile ja pamiętam, to klątwę rzuca się inaczej: oby robiąc, chodząc, siedząc, jedząc w domu i na dworze od czubka głowy górnej po palce stopy nożnej członka zdrowego nie miał itd. anatema sunt!

zamiast urodzić, żeby zmarło po niewyobrażalnych cierpieniach? takiego noworodka skazywać na kilka chwil męki, i niczego innego ma nie zaznać? jesteś potworem. lecz się.

elkaesiak, patrzyłeś w lustro ostatnio?

a to byłby żart historii ponury, gdyby tak autor polityki otaczania się służalczymi miernotami skutki nieudolności dobranych według takiego klucza poniósł, i z racji beznadziei postaci wyznaczonych do przeciwdziałania pandemii padł ofiarą wirusa.

ale można z nich kpić, najlepiej z nutką sadyzmu, żeby się nie zorientowali, że z nich kpiny się uprawia:)

nie ma drewnianych kamieni, nie ma dzieci nienarodzonych. to propagandowa nowomowa, obliczona na rozjątrzenie emocji słowem "dziecko", jakich "płód" nie wzbudza. nikt dziecka nie zamierza zabijać. odrębne nazwy nie są odrębne bez powodu. te powody stanowią o różnicy zasadniczej między "analogicznymi" sytuacjami. weź się zapoznaj ze stanowiskiem nauki, a potem zreferuj mi stanowisko, no, właściwie jakich to specjalistów i od czego?

jakich dzieci? dzieciobójstwo jest wszędzie zakazane. jakby się nie urodził, to by go nie było. tobie by było przykro, jakbyś się nie urodził? odpowiedz mi na jedno tylko pytanie: chciałbyś się urodzić jak Maciek czy karłem? patrzysz z zazrością i podziwem, wiedząc, że nigdy nie będziesz taki jak oni, nigdy im nie dorównasz? rozważ jedną kwestię: zanim ciś powstanie, to tego nie ma, i stan oczekiwany nie jest stanem faktycznym. toteż zanim się ktoś urodzi nie można go zabić, bo jego jeszcze nie ma, jest przygotowywany na to organizm. bywa, wadliwy. szczęśliwie niezasiedlony jeszcze.

tak, wyskrobałbym, bo jakbym miał dostać takie życie to bym wolał być wyskrobanym zawczasu. jak krowie na rowie. zrozumiałeś? czy trzeba raczki-nóżki połamać, łomem łeb zdeformować, i wtedy spytać, czy nadal czarownie, czy zyciem się cieszysz, z jego pełni korzystasz i przy okazji masz majlepsze szanse na wypełnienie predykcji biologicznej, czyli progeniturę. tak, wolałbym ni urodzić się wcale, niż urodzić się ciężko zdeformowanym. to moje zdanie w miarę zdrowego człowieka. kalectwo oznacza cięzką biedę. mus ją powiększac?

czyżby? ja dzieci mam, i jestem oburzony. oczywiście, że jak się postarają to i bachora przypominają do złudzenia. masz na myśli kler? albo można skrobać na życzenie, bo nie ma problemu etycznego w tym, albo wcale, bez względu na stan prawny, legalność pochodzenia czy stan zdrowia. albo, wnrew faktom biologicznym uznajemy je za podlegające ochronie dzieci, albo nie. nie można zabić dziecka, bo z gwałtu, albo się popsuło gdzieś po drodze, prawda?

was nic nie obchodzi, byle patatajać na swoim jednorożcu czyims kosztem się dało... typowa cecha chama.

1,20 za minutę:) na darmoszkę dla potrzebujących.

nie da się zabić dziecka, skoro w łonie ciężarnej, bo matką się zostaje razem z narodzinami w pakiecie. nie istnieje coś takiego jak "dziecko w łonie matki". w łonach kobiet, które mają perspektywę zostać matkami znajdują się płody. jeśli ktoś matce dziecko z powrotem do łona wetknął, to i to i tak już jest zabronione najsurowiej. chciałbyś się urodzić z downem? chciałbyśzeby ci się takie dziecko urodziło? to dlaczego chcesz zmuszać innych do tego? pojmiesz kiedyś, że medycyna nie widzi przeciwwskazań etycznych do aborcji na podstawie faktów? nie wydumek, bo coś 5k lat temu napisali?

a co z nim? dla mnie też ustawa jest fatalna. raz uznaje płód za osobę, a raz nie, zależnie od legalności, stanu zdrowia już nie. gratuluję konsekwencji, choć bałamutnej w swych podstawach. dlaczego 12 nie każesz rodzić? jej samopoczucie, życzenie, strach, nagle sprawiają, że płód dzieckiem być przestaje? i jak tak to jednak można zabić? rzecz w tym, że nikogo nie zabijasz, bo nikogo jeszcze nie ma. odróżnij w końcu życie biologiczne od osobniczego, inaczej przyjdzie martwych ludzi(tak, ludzi-zwłoki) pod respiratorami trzymać aż zgniją od odleżyn żywcem, pewnego dnia. to konsekwencje...

o ile się orientuję, to katoliczkom tak samo wolno stosować skuteczną antykoncepcję jak aborcję. to ty stosujesz dziwaczną terminologię, w skrajnej opozycji do stanu wiedzy, której przyjąć odmawiasz. termin narodzin nie ma znaczenia, tylko wyjście ze stanu zamartwicy lub pobliskiego. nie graj durnia, ok? to nie medycyna leczyła, lecz pozostałości przesądów pokutowały. stan prawny nagle godność osoby ludzkiej płodowi odbiera, wraz z wiekiem ciężarnej? albo płodowi nadajemy, wbrew wiedzy i zwykłemu człowieczeństwu właśnie, status osoby ludzkiej, albo nie. konsekwencje nadania przeraźliwe.

pojmij też, że zdolność a fakt to co innego. ja jestem zdolny być zdobywcą Marsa, tylko się urodziłem 100 lat za wcześnie. fakty biologiczne są jakie są, logika przyłożona do nich przez ludzi o niebo lepiej zorientowanych w temacie ode mnie wykazuje, że nie ma problemu etycznego. jesli dopuszczasz aborcję z gwałtu, przy równym statusie prawnym, to czy Fritzlówna winna mieć prawo podusić podrostki, po uwolnieniu? masz niespójny, absurdalny, pogląd, a to stąd, że pogląd ów umocowany w banialukach i przesądach, jak młotek właśnie. a potem za 100 lat jakiś będzie wypisywał: medycyna tak robiła!

stan prawny będzie taki, jak się umówimy, zgodnie z faktami lub wbrew nim. granica, po raz nie wiem który, przebiega w momencie uruchomienia mózgu. to jego zorganizowana praca stanowi o życiu osobniczym człowieka. dotrze tym razem? jak mam bez wycieczek osobistych, kiedy po raz nie wiem który łopatologicznie temat naswietlam, a Ty uporczywie informacji przyjąć odmawiasz?

nuże więc, oświeć mnie w tej niezwykle ważkiej kwestii: jaka jest dla katoliczki różnica między grzechem aborcji a grzechem antykoncepcji? które gorsze i dlaczego?

gdzie w 1990 medycyna zalecała młotek? prócz neurologicznego, oczywiście:) powoli, bo z rozwagą się dodaje lub usuwa. o aborcji nic medycyna wiążąco nie mówiła, póki dzieki badaniom prenatalnym, sfinansowanym przez antyaborcjonistów nie odkryto faktów, przeciw stanowisku sponsorów przemawiających. że się odkryć zakryć nie da, cóż zrobić? gdyby jakieś przesłanki za zaistnieniem życia osobniczego wczesniej miały szansę na jaw wyjść, po druzdocącym braku w EEG, to chętnie stanowisko zmienię, a na razie wypada na Ciebie...

jak inaczej ma dotrzeć, że nie można grać aż tak dobrze? w momencie tuz po narodzeniu. jakbyś raz w życiu poród odebrał, wiedząc co robisz, to byś to zauważył. a jak by się nie pojawiało, to wiesz, co masz robić. jak nie zaskoczy, to martwo urodzony. mam ci opisać pojawianie się oznak podjęcia funkcji przez ośrodkowy układ nerwowy? wystarczająco zrozumiale? konkretnie? czegoś nie zrozumiałeś? że żaden termin nie ma znaczenia, prócz prawdopodobieństwa niepowodzenia lub uszkodzeń? efekt jest taki sam, albo go nie ma: dostajesz mózg pracujący w sposób zorganizowany, albo nic. nie ma osoby bez EEG