Komentarze użytkownika gruzawik

skoro ludzie się skarżą, to już nie. te czasy minęły.

środę popielcową... w końcu pożar był. a może sobótka, tak bardziej tradycyjnie?

komuchów sobie w pisie poszukaj.

gorzej bywało, a w kościołach spiewali...

może oprócz tych, co mają go faktycznie sporo:)

bo tutaj to ma być przenośnia, alegoria, paralela, czy coś... jak znajdziesz inną głupotę to się okaże, że tam też. a dopóki jej nie znajdziesz, to będzie dosłownie. tak sie interpretuje, jak na to aktualna kultura pozwala, i już głupio twierdzić, i na tej podstawie w ogień jako badyl suchy ludzi wrzucać, że transsubtancjacja zachodzi dosłownie. bez Słońca mozna mierzyć noce, ale pojęcia dnia jeszcze nie ma. jest jeszcze śmieszniej: niby rośliny miałyby być pierwsze, ale tu znowu lipa-okazuje sie, że pierwociny życia bezproblemowo były cudzożywne. chlorofil to późniejszy wynalazek.

ufff, dobrze, że już nie palą... nie żeby nie chcieli, zwyczajnie nie mogą.

p..lenie o szopenie: walczył dla siebie, bo jej jeszcze nie było, a on i musiał, i chciał. jakbym ja płacił podatki dla moich prawnuków... ani brzmi, ani się klei.

tylko że kobieta to rozumie inaczej: może się utuczyć jak chce.

tylko żale potem, bo on do chudszej polazł...

owszem, ale takich jest niewielu w porównaniu do podaży... wystarczy wypuścić kaszalota i szczupłą, a zobaczysz, za kim się będą oglądać. co więcej, większość tak twierdzących panów zwyczajnie nie ma wyboru: musi lubić to, co ma, ale pokaż im szczupłą, a zobaczysz, co na prawdę myślą i co im się podoba:)

słyszałem też dosadniej: kto wybrzydza, ten nie r..cha. świat się jednak zepsuł: prędzej mamusię bym wyobracał niż córcię:(

no nie, rozumu nie szukam, bo to tylko pozoracja, na potrzeby aktualnego polowania, potem i tak go nie będzie uzywać, jednak geny biorą górę... rzecz w tym, że córunie zazwyczaj upasione i z kompleksem królewny: połową d.py cały świat zawojuje. niby faktycznie, połowa, a na 3 by wystarczyło, ale swiat ma inne priorytety:) mamusia, jak dobrze utrzymana, przynajmniej wie, ze to nie tędy kozy gnali.

jak miałem 20 lat, to 20tki wyglądały lepiej niż 40tki... i to własnie jest smutne: obecne 20tki to raczej sen wielorybnika o bogactwie...

dzień to połowa doby. nie naciągaj. bez słońca dni liczyć niepodobna, najwyżej doby, trwa ciągła noc. a napisane jest: dni. jak wół.

wikipedia, źródło wiedzy:)

a czy w wikipedii wyjaśnili, jak to się stało, że Słońce to dużo później powstało niż Ziemia?

sprawdziłem. ma 2 znaczenia. dlaczego akurat to współczesne mam wybierać, skoro książka niewspółczesna? czy coś wskazuje na takie pochodzenie Ziemi? a propos inteligencji: na pewno uda ci się znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania nie zahaczając o nią:)

nie planety, tylko konkretnie ta jedna. nie rozumiesz, co czytasz, najwyraźniej. akurat nie mogła, z momentu pędu układu to wynika. musisz poczytać, bo ja już zapomniałem, a nie chce mi się specjalnie dla fantasty wracać do astronomii i fizyki. tyle tematem faktów, teorii i definicji. ja do Paryża jeżdże licząc noce. skoro 3 dni byłeś, to wyżej pisałeś, że 3 doby, nie 4. dni mierzysz, bo było widno. gdyby o doby chodziło, to wystarczyło by napisać, że obroty...a prawda, natchnieni, a jednak nie znali ruchu obrotowego Ziemi:)

no i kwestia zasadnicza: w 6x24h (a niech ci będzie:)) świat powstał? czy nagle już nie dni, nie doby, tylko urojone jednostki czasu, nierówne sobie, według rachuby istoty, której nawet zdefiniować nie potrafisz, tak ze własciwie sam nie wiesz o czym mówisz?