Komentarze użytkownika homo_sapiens

Usłyszałby: "kto tu wpuścił tego Żyda?".

Przymiarki przed wyborami...

Idźmy dalej tym tropem: jeśli pasy bezpieczeństwa pomagają, to po co poduszka powietrzna? Jeśli poduszka powietrzna pomaga, to po co pasy bezpieczeństwa? Jeśli pasy i poduszka pomagają, to po co ABS? Jeśli punkt 1+2+3 pomaga, to po co przepisy ruchu drogowego? Ciekawe, czy Cejrowski by się pod tym podpisał.

"nic nie mają wspólnego" - no patrz, a ja naiwnie myślałem, że to elementy zwiększające bezpieczeństwo w pojeździe i szanse na przeżycie oraz minimalizację obrażeń w razie wypadku. Elementy wymienione przez Cejrowskiego też nie mają z sobą nic wspólnego, bo jedne służą ochronie Twojej, a inne ochronie osób, z którymi masz kontakt?

Gosc - a więc zakładając, że prawdopodobieństwo zarażenia w kontakcie z parą dziadków wynosi np. 0.5 (50%), to w kontakcie z 6-o osobową rodziną wyniesie 3 * 0.5 = 1.5 ? Fascynujące, biorąc pod uwagę, że w "zwykłym rachunku prawdopodobieństwa" prawdopodobieństwo zdefiniowane jest jako liczba z zakresu od 0 (0%) do 1 (100%).

Gosc - Albo jesteś tak głupi, albo tylko udajesz. Piszesz o "zwykłym rachunku prawdopodobieństwa", choć, jak wcześniej pokazałem, nie masz o nim bladego pojęcia. Prawdopodobieństwo zakażenia w podanym przez Ciebie przykładzie jest oczywiście większe, ale NIE 3 razy większe. To nie rosyjska ruletka, jak głupio porównał Siwy. Tutaj o możliwym zakażeniu decyduje wiele różnych czynników. Dodatkowo ma tu zastosowanie prawo Webera-Fechnera (reakcja na bodziec jest logarytmiczną funkcją bodźca, czyli 2 razy większy bodziec nie powoduje wcale 2 razy silniejszej reakcji).

Ale przede wszystkim skąd pomysł, że ta rodzina MUSI jechać komunikacją zbiorową? Wiesz, niektórzy w Polsce mają własny samochód, albo dziadków mieszkających w odległości spacerowej. Mądrze uchwalone przepisy powinny takie kwestie uwzględniać. Ale po co, skoro można było wprowadzić godzinę dla seniorów obowiązującą również w szkolnych sklepikach?

A były smoki w tej bajce?

Antyszczepionkowcy, płaskoziemcy, amatorzy teorii spiskowych itp. to nie tylko "polaczki z polskich wsi". Tak jest na całym świecie, również (a może przede wszystkim) na tym cywilizowanym.

Czyli ochronie będzie podlegało każde słowo pod warunkiem, że będzie pozytywne o Kościele lub pisowskiej władzy.

Całe jego kazanie było absurdalne, skandaliczne i po prostu nie na temat (rocznica Grudnia '70). Ale paradoksalnie uważam, że bardzo dobrze, iż te wszystkie Michaliki, Jędraszewskie, Dece i reszta tego towarzystwa mówi w końcu otwarcie to, co myśli. Niech dalej piłują gałąź, na której siedzą, a w końcu, któregoś dnia, obudzą się z ręką w nocniku, gdy kościoły opustoszeją już nie ze względu na pandemię.

Antynatalizm to bardzo stary nurt filozoficzny. Choć nie podzielam tego podejścia, to jeden argument wydał mi się bardzo ciekawy: "Inną prowadzącą do antynatalizmu drogą jest ta przez to, co określam mianem argumentu mizantropijnego. Zgodnie z tym argumentem ludzie są wyjątkowo wynaturzonym i niszczycielskim gatunkiem, odpowiedzialnym za cierpienie i śmierć miliardów ludzi i zwierząt innych niż ludzie. Gdyby zniszczenia o takiej skali powodowane były przez inny gatunek, niezwłocznie uznalibyśmy, że nowe osobniki tego gatunku nie powinny powstawać" (David Benatar).

Jeśli to prawda, to takie ogłoszenia ta pani może formułować co najwyżej w odniesieniu do swojego mieszkania. Dalej jej władza nad Warszawą nie sięga.

Trenują przed wyborami...

Współczesna psychiatria, ani szerzej cała medycyna, nie zna takich jednostek chorobowych. Jednak w przypadku twoich zaburzeń (nienawiści bądź pogardy do tego co inne powodowanych strachem przed tym, czego nie rozumiesz) być może pomóc zdoła dobry psycholog. Ale na jednej wizycie raczej się nie skończy.

A ja poproszę o wyjaśnienie, na czym polega prawdziwsza prawdziwość pracy np. magazyniera od pracy np. nauczyciela. Jak rozumiem w szpitalu prawdziwie pracują jedynie salowe i pielęgniarki a lekarze (może poza chirurgami) tylko zbijają bąki?

We wstawce "prawdziwa praca" została zdefiniowana jako praca manualna (być może w domyśle szerzej jako fizyczna), więc przykro mi Jakub, ale Twoja odpowiedź jest nie na temat. Ponawiam pytanie.

Jeśli w ogóle myślała, powtarzając te farmazony, to doskonale wiadomo, co miała na myśli, bo nie ona pierwsza w PiSie z tym wyskoczyła.

Zastanawiam się, czy ten pisowski pustak rzeczywiście wierzy w to, co bredzi, czy po prostu realizuje wytyczne partyjnego biura propagandy.

Jakie to szczęście, że w tych wszystkich przezabawnych (ech...) memach wstawiane są śmiejące się emotki. Inaczej nie wiedziałbym, w którym momencie zmusić się do śmiechu. Przypominają się stare czasy, gdy pojawiła się na Zachodzie moda na publiczność w serialach komediowych, bo ich twórcy najwyraźniej uznali, że ich dzieła są tak śmieszne, że trzeba jakoś sztucznie dopingować telewidzów do śmiechu.