Komentarze użytkownika gruzawik

zbudowałeś sobie obrazek ateisty, i się wyżywasz, nierozumnie. głód dziełem człowieka? pasożyty wszelkich rozmiarów? i do atomówki można by mieć zastrzeżenia, bo niby na obraz i podobieństwo, a tu raz, że overkill kilkukrotny, no i skoro taki bóg jest suuper, to czemu to mozliwe w ogóle? a inne superbronie jakoś niebaudzo? monoteizm zupełnie sobie z problemem zła nie radzi z natury:) jakby w epoce brązu mieli więcej rozumu, albo ktoś rozumny im dyktował, to poddaństwa by nie zalecał... namnażanie też było ważne wtedy, teraz... 7,5mld. nie starczy?

nie. brak głodu jest dziełem człowieka, głód jest stanem naturalnym. dla każdego gatunku. przetykanym okresami obfitości chwilowej. dlatego tyjemy tak entuzjastycznie. dopiero dystrybucja wtórna może głodowi zaradzić. po cholerę ma? bo i tak nic na to nie może poradzić, a jeśli może, to brak głodu jest efektem tego radzenia, znów człowiek.

w zasadzie to ja tu widzę BRAK traktowania. zdjęcia bym nie robił, a już na pewno nie publikował. wygląda na zrobione zanim personel zareagował. ale jak nursów było 2 na oddział... pacjent majaczący bywa nieludzko silny, a kiedy nie ma kim, to niby jak? na narodowy cyrk jest, na personel nie ma. jakoś nie jestem zaskoczony, dlatego wyjechałem, jak tylko to bydło doszło do władzy.

zeby też ich, jak nie myli to za swoje robić. ostatecznie samofinansowanie leczenia to mniejszy problem, niż jego legalność. LEGALNOŚĆ leczenia...o, bogowie!

ale to są młode staruszki na drewnianych kameniach, że o nienarodzonych dzieciach mówią... uwazasz, że powinny karyny mieć wiencyj brajanków i dzesik?

Amerykanie mają, jak poprosić obecną administrację, to da taśmę przegrać:)

powinniście przywyknąć: myślało się, że to dno, a oni muł drążą, niby że teraz, a tu odwiert będzie... i tak dalej. głupota granice ma za nic:/

jakie dziecko? to się nie nazywa płód bez przyczyny. nie ma bioetycznych przeciwwskazań do aborcji, na żadnym uniwerku. bo tam trzeba używać faktów, a nie widzimisię.

w macicach nie ma dzieci, czy komuś przez gadło kiedyś "płód narodzony" przeszedł? nie? a dlaczego? to taki sam propagandowy zlepek. zanim będzie dziecko, to jest płód, i proszę nazywać rzeczy zgodnie ze stanem faktycznym, a nie używać języka nowomowy, obliczonego na wywaołanie emocji. medycyna problemu z a. nie ma etycznego, a mają ci, co o temacie bladego pojęcia nie mają. czemu ich słuchać, a nie fachowców? podstawy takie same, jak przy stwierdzaniu innych stanów fizjologicznych, ale jak o d.pie mowa, to nagle furda medycy, kler wie lepiej.

osobne DNA nie stanowi o życiu osobniczym, tylko biologicznym. nie interesuje mnie, co mówi osoba zaangazowana emocjonalnie w sprawę, tylko co mówi medyk. medyk zas powie, że płód. można zabić życie biologiczne, pod nieobecność osobniczego. straciła ciążę. powiedzieć można nawet, że straciła przyszłość narodu, ale ile w tym prawdy? nie po to rady etyczne uniwerków łamią sobie głowy, żeby opisać fakty zgodnie z wiedzą, żeby moja "krypa" nagle została za okręt z racji mojego słownictwa uznana, nie samochód. uważasz, że Twoje argumenty z nazewnictwa mają siłę przekonywania większą od EEG płodu?

w żadnej, bo nie ma nienarodzonych dzieci, tak jak nie ma drewnianych kamieni. stan oczekiwany a stan faktyczny to nie to samo. jak na razie to jedyna zmiana prawa aborcyjnego jaka zaszła to... no? "kompromis" też był zgniły, bo albo wszystkie płody to osoby ludzkie podlegające ochronie, albo zaden, a nie wg legalnosci czy zdrowia. medycyna twierdzi, a ja za nią, że płodowi do osoby więcej brak, niż zwłokom pod respiratorem. niby życie, ale zaledwie biologiczne. upór w nieodróżnianiu tych kategorii nikogo nie przekona, kto ma jakieś pojęcie o fizjologii.

Inuitom wolno zabić również dziecko, dopóki nie nadano mu imienia. zdziwiony?

chcesz uzasadnienia stanowiska medycyny, opartego na faktach, czy nie mam co sobie klawiatury wycierać? akurat trochę pojęcia mam, słuzę uprzejmie, wystarczy spytać. Ty mnie nie przekonasz, bo czego się dowiedzialem, tego "oddowiedzieć się" nie umiem, gdy fakty za stanowiskiem medycyny stojące poznasz, moze swoje zdanie zmienisz, o ile ideologia nie przeszkodzi. chrześcijaństwo mam raczej za kulę u nogi cywilizacji, i zupełnie nie rozumiem, dlaczego choć kler odrzucasz, to ich brednie powtarzasz...

nie ma zlepków komórek, z medycznego punktu widzenia. owo "sumienie" wymaga pracującego mózgu. EEG płodu takiej pracy nie wykazuje, i nic dziwnego: mózg w spoczynku fizycznym żre 40% energii. kto uruchamia narządy zbyt wcześnie, ten kończy z niską masą urodzeniowa i przegrywa z konkurencją. toteż nikt tak nie robi, i mózg pozostaje głęboko poniżej Theta do porodu. mniej wtedy urazów z niedotlenienia okołoporodowego, następuje uruchomienie aRAS, zmienia się tendencja neuronów z namnażania na łączenie. póki włączenie funkcji nie nastąpi mamy zamartwicę płodową. skalę APGAR obczaj.

czymkolwiek to, co nas wydźwignęło jest, siedzi w korze mózgowej, a ta do porodu samego żadnych oznak zorganizowanej pracy jakoś nie zdradza. stąd nikogo tam jescze nie ma, więc i problem etyczny nie istnieje dla medycyny, a pacjent jest jeden, choc z dwoma ciałami: swoim własnym, i, jak przyjdzie pora, takim co będzie czyjeś. prawdopodobnie muszę dodać, że póki ta pora nie przyszła, to nikogo tam nie ma. to asekuracja na wypadek typowej dla antyaborcjonistów niezdolności do odróżnienia faktów zaszłych od oczekiwanych, czy i Ty taką prostą konsekwencję chronologii odrzucasz?

jakbyś kiedyś miał okazję poród odbierać, to moment powstania życia osobniczego widać: noworodek nie wyskakuje różowy i machający przeszczepkami, wypada w stanie śniętej ryby. jak się w środku APGAR lokuje, to super, zaleznie od maltretacji jakich doznał podczas przeciskania kanałem na chama. obawiam się, że jeśli w tym mózgu byłaby już osobowość, a onże uruchomiony, to własnie by umarła przy porodzie, z racji ściśnięcia czaszki i zaburzeń krążenia mózgowego. aż niepozrastane kości na siebie zachodzą jak klapki, bywa. a minutę potem troszku sinawy tylko, poza tym zuch. 11pkt.

nie ma żadnego usypiania. to idzie tylko w jedną stronę, raz uruchomiony mózg mógłby jedynie umrzeć przy porodzie. poziom progesteronu podwaja się co godzinę(czy coś koło tego, już nie pamiętam) w ciąży, także nietrudno poznać:) inaczej wygląda sytuacja, gdy ciąża jest niechciana, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. człowiek to i kopalny może być, medycynę interesuje osoba. truchło jest jedynie środkiem do celu, jakim jest służenie zamieszkującej je osobie. też się cieszę, ze bez wyzwisk i napinki się dało.

takie maltretacje jak okołoporodowe są w stanie przeżyć jedynie niższe piętra: rdzeń, bywa, że zduszony rdzeniem przedłużonym, spychanym z czaszki, i pracować potem jakby nigdy nic. a nawet i one są mocno niedojrzałe, przetestowane zgrubsza na wczesnym etapie i odłożone. aż do śmierci łózeczkowych dochodzi, choć ruchy oddechowe były ćwiczone. wiesz, że noworodek nie widzi? nie interpretuje. jego gałki funkcjonują, ale oprogramowanie dopiero się tworzy. bez niego byśmy też całe g. widzieli. odróżnia, zgrubsza światło od ciemności, ale obszary mózgu odpowiedzialne za widzenie ciemne. to nie pnp.

przy niedotlenieniu okołoporodowym czasem dochodzi do uszkodzeń neurologicznych nerwów obwodowych/kontroli motoryki na średnim poziomie. stąd porażenia wiotkie lub prężne. często z nieuszkodzonymi funkcjami poznawczymi przy tym. jakim cudem, skoro tam już coś się działo, a tkanka odporniejsza oberwała? długo tak mogę. same fakty. przeciw czemu? bredniom opartym na widzimisię? z jakim skutkiem? że mają dzieci ludzie, którzy ich mieć nie chcieli i teraz nie mają innego wyjścia, jak się uśmiechać, dla dobra dziecka, co bierzesz za dobrą monetę? owo widzimisię też na pstrym koniu jeździ...

znaczy, będzie zamykać kopalnie? a skąd weźmie poparcie? a górników się nie przestraszy? z syniem i wnusiem, czy tak sama?