Komentarze użytkownika gruzawik

Ot, jakie mimozy, krytyka to cos strasznego? Jak inaczej chcecie cokolwiek robic lepiej?

No i co w tym dziwnego takiego? Wymagasz konsekwencji w postepowaniu od holoty...

W kazdym kraju i narodzie znajdzie sie grupa patusow i psubratow. Poki przebywa na swoim terytorium, tzn. w rynsztoku, zaden problem. Problem pojawia sie, gdy na salony wypelza.

ale kiedy warto pochwalić, a i pozazdrościć (że melepety sobie nie wybrali), to czemu nie? a okładka trafiona w sedno. cieszę się, że w obliczu zagrożenia falą populizmu przetaczająca się przez nasz świat niektórzy trzeźwieja albo się nie dają.

Mam w glebokim powazaniu ciezko ranione uczucia chama i prostaka. To akt milosierdzia rowniez, z mojej strony: jak mialby sie poprawic, skad ma sie dowiedziec, kto mu powie, zoe za takowego go maja? Troszke sie podasa, pofoszy, ale nie nalezy sie przejmowac zbytnio.

A js bym wolal, zeby zostalo po staremu: kto pracuje tego dzieci maja lepiej. Inaczej owe dzieci nie beda mialy ani wzorca ani motywacji. A moich rodzicow byloby stac mi zafundowac, ale tylko sie dokladali, jak widzieli, ze sam zarobilem we wakacje.

dokładania się nikt mi też nie obiecywał, a jak mieć, to najlepiej za swoje. tylko wtedy na tytuł własności zasługuje.

kategorycznie odmawiam dania wiary twierdzeniom, że ktoś komuś coś "da". w przyrodzie takie coś to chyba tylko kwanty mają, a tak normalnie zawsze jest cena. poza tym to stawianie sprawy na głowie: jak kogo na dzieci nie stać, to po tym poznać, że nie stać, że tak wasnie jest. a jak się kto chce rozmnazac, to niech na to zarabia. dlaczego moje dzieci mają czegoś sobie żałować, bo patus nastrugał stadko? co ja jestem: caritas jakiś? powinna byc róznica miedzy robotnym i trutniem, rownież w dzieciach, żeby na takich samych nie wyrosły. równe szanse edukacyjne: prosze bardzo, buty: niekoniecznie.

cóż, część wyborców widzi tylko dzisiejszy dzień i dzisiejsza wódkę, o perspektywie tak odległej, jak dzień jutrzejszy i wódka jutrzejsza nie sa w stanie pomysleć, aczkolwiek braki w zaopatrzeniu w dziesiejszą wódke dostrzegają, i zagłosuja na byle kogo, aby nie TYCH. co samo w sobie jest zjawiskiem korzystnym, wymaganie głębszych przemysleń to może być zbyt ambitne podejście...

Wg. tejze mitologii dal wolna wole gwalcicielowi dzieci rowniez. Zwierzat glod i smierc nie dotyczy, czy tez zawinily? Nb. to Szatan tam dal poznanie, i to dzieki temu w koncu calkiem dobrze nam idzie zwalczanie tych plag, od kiedy wlasnie ta mitologie odrzuciwszy zajmujemy sie bardziej poznaniem, niz kultem.

No kto smierc stworzyl? Skoro tak nic nie bylo az zmajstrowal, to jej kose musial wyklepac w ktorums momencie, przewidujaco.

a kto ustalił konsekwencje zjedzenia? ludzie? natura sama? a kto naturę taką zmajstrował? konsekwencje etyczne bycia stwórcą i prawodawcą...:)

no patrz: od zjedzenia owocu ludziom jakoś dzisiaj nic nie grozi, coś takiego. za to dzięki jego zjedzeniu, w tej mitologii, choć na mróz wygnali, to zgodnie z szatańską obietnicą, od kiedy owego daru poznania zdecydowaliśmy się uzywać znów bardziej, to i telefon nawet mamy, i znów ciepło. w świetle dzisiejszego rozwoju, tekst książki obrócił się przeciwko niej. znowu. fajny, taki ludzki pan zastępów: tego wam nie wolno, bo zmądrzejecie :) znów perspektywa kozopasa sprzed 5k lat.

a co komu zwierzeta zrobiły, że też umierają, a bez owocu poznania jakby nawet bardziej? śmierć nie jest w tej mitologii nieuniknioną konsekwencją powstania, tylko czymś dodanym. to jakby przewodnik most uprzednio podpiłował. czego usiłujesz nie zrozumieć. jak się tworzy, to po co takie panopticum nieuniknione? kto ustalił, co jest konsekwencją czego? nie stwórca i prawodawca świata? psy naturalnym sposobem nie wylatują za drzwi. przewodnicy mostów nie piłuja, przez siebie jakby skleconych w dodatku.

jabłka, powiadasz, przeczytawszy? niech ci będzie :) właśnie: był niesmietrelny. kto tak zarządził, że teraz będzie umierał, skoro "jabvłko" zezarł? od wiedzy się umiera?!? jest logiczną konkluzją, a zsyłanie smierci to boska specjalność, wielokrotnie opisywana.kto ustanawia zasady w tym świecie boskim? kto określa, ze coś ma jakieś i jakie konsekwencje? czego nie rozumiesz w tym pytaniu?

mam podstawy, by twierdzić, że w przypadkach śmierci po zjedzeniu jabłek jakieś pojęcie mam, zdaje się, że nic nie grozi jednak, a owoce sa zalecane. zwierzętom też. co one komu zrobiły?

Sam piszesz, za jablko, niech ci bedzie, strany wyszedles tak czy owak...

Stratny.

Z punktu widzenia mitologii wojna jest ustanowiona przez tego boga konsekwencja nieposluszenstwa, nawet nie samego zezarcia. I taki jest moralny sens tego mitu, o ppsluszenstwo chodzi, a nie toksycznosc jakichs owocow wynagrodzona psychoaktywnoscia.

Zwyczajnie jak kto owoce zrywa to umiera? Niebezpieczne to sadownictwo... to konsrkwemcja? A kto uczynil takie a nie inne konsekwencje? Czlowiek?