Komentarze użytkownika gruzawik

Tylko po co posrednicy, transport, produkcja itp. Tak nieekologicznie...

może klauzula braku sumienia? a moze optymalne postępowanie w takim stanie, już niedobrym chyba, skoro przyjęcie raczej nieplanowe, a już źle się czuła? a póki się czuła dobrze, to nie chciała, z przyczyn nieznanych(hmm)... wolnowar, otworzysz ranę po łozysku w już strutym bakteriami mięsniu? a co zrobisz, żeby nie było błędu, jak się nie zechce obkurczyc, i się będzie lało jak z prosiaka? ilu pacjentów na 10 000 umiera z sepsy, a ilu przy operacji prowadzonej w środku zakażenia? jak mały kazio sobie wyobraża zagrożenie...

to jest ciąża zywieniowa, kot nie ma powodów do radości... sam skończy jako przystawka, a nie ochłapy wysępi:)

Doprowadzic do niej nie? Kto niedobry? Ten co prawo durne ustala czy ten co je naglasnia w celu zmiany?

Ty wez to wolnowarowi powiedz...

nie, ryzyko jest znane i pacjent podpisuje zgode na zabieg uświadomiony. z lekami to samo. zagrożenie istniało od samego początku, a ta wersja jest w sumie mozliwa: podobno(znów) do szpitala trafiła, bo się źle czuła. czy planowo? jakby nie, więc całkiem prawdopodobne, ze już była w marnej kondycji. ryzyko krwawienia, plus toksyny z sepsy, plus zakazenia wtórne z rany po łozysku... musi być zgoda, a póki sie czuła dobrze, zgody nie było. jak się poczuła źle, to jakby nowa wersja prawa pokazała pazur. zamiast terminować nie oglądając się na płód w ogóle.

czy mogę przyjąć, że wiesz o sepsie coś, czego nie wiem ani ja, ani lekarze na gin-poł? decyzja polityczna, powodująca, ze lekarz boi się robić, co powinien z klinicznego punktu widzenia, nie jest winna, tylko lekarz, trochę lepiej od polityków znających się na temacie? juz błędy lekarzy znalazłeś? gładko poszło... nie da się czuć dobrze przy sepsie, spiesze donieść. a dobre samopoczucie, a więc i brak zgody oraz zyczenia pacjenta, może tez jakoś umknęło, to absolutna podstawa. jasniej, czy wystarczy?

Ponoc wiedziala o stanie ciazy od wrzesnia. O ile mi wiadomo do szpitala trafila ze zlym samopoczuciem. Raczej nie od wrzesnia. Nie wiem, skad zalozenie, ze nie robiono nic innego. Slyszales pewnie o antybiotykach? Sepsy wchodzac mogla jeszcze nie miec. Zakazenie to nie sepsa, a czujesz sie zle. Zakladasz bez podstaw.

Duzymi literami: poki dobre samopoczucie to zgody nie ma. Jak sie pogorszylo to wybor antybiotykow, z racji ryzyka prawnego. Calkiem sporo ludzi wychodzi z sepsy, ale raczej pod warunkiem, ze leczeni, a nie operowani. Trzeba bylo usuwac wczesniej, a nie winic tych co na koncu. Ktos lekarzy przekonal, ze kryminal, i ja, ze cos dobrego robi swa niezgoda.

nie jestem w stanie powiedzieć, czy lepiej usuwać przy zywymbilogicznie płodzie, nie znam się. ale pewne przesłanki istnieją: brak krążenia może doprowadzic do gwałtownego pogorszenia sytuacji. jesli tym razem by się udało, to byłby następny. skutek jak przy jeździe na czerwonym: w końcu rąbnie. tak się kończy uchwalanie prawa wyznaniowego dla kliniki. sam fakt bycia w niechcianej, a co dopiero patologicznej, ciąży jest zagrożeniem, ale nie sądzę, by takie tłumaczenie komuś pomogło potem w sądzie, bo sprowadza się do zyczenia, prawda?

jakby wychodzi z tego paragraf 22: póki dobrze, to nie wolno, bo zagrożenie niewielkie. jak sie psuje, to moze i lepiej nie pchac pazurów, az się stan wyrówna, klasycznie. bo jak się szpion trafi, to kryminał, a w dodatku na taką osłabioną jak się MRSA rzuci, to katafalk. zastrzegam, że przy mojej minimalnej orientacji w tej dziedzinie widzę same problemy, a nie winnych. świństwem jest narzucanie religijnie motywowanego prawa, co i rusz, to gorszego. czy źle zinterpretowali prawo? czy nie o to w nim chodziło, żeby zwiększyć ryzyko dla kobiety na rzecz praw płodu?

A co bys chcial zebym ci zrobil? Aborcja przedtem byla zakazana, bo zagrozenie nie wytlumaczyloby terminacji, inaczej moznaby terminowac doslownie kazda niechciana. A jak zagrozenie wzroslo to terminacja mogla byc gorszym rozwiazaniem niz leczenie farmakologiczne. Z niechecia przyjales role inkwizytora?

aż mi się dowcip przypomina: podchodzi do lady koleś, i mówi: poproszę cacao. expedientka: nie mówi się cacao, tylko kakao. gostek: aha, dziękuje, i 3 kytryny... exp: prosze bardzo, ale to nazywa się cytryny. koles do siebie: o curva, ale kyrk...

pewnie miał na mysli FRONTEX. problem w tym, że wtedy musieliby postępować zgodnie z prawem, takim chocby, jak powszechna deklaracja praw człowieka lub dziecka, i nie możnaby tak do lasu wywozić. no i wizerunkowo słabo. ale ale: coś jakieś kobiety i dzieci widać nawet:) jednak...

A czy Pinokio ma drewniane jaja?

Czyli wolnowarskie prawo do robienia po swojemu wbrew prawu pacjenta.

W zgodzie z prawem? Wciaz? Cos takiego, chlop mial inne zdanie widocznie, ale zaden z niego prawnik, ze mnie tez. Pan mecenas moze oswieci jego i mnie? Trudno ci pojac, ze celem jest wlasnie takie zaostrzenie zasad? Ze wlasnie o to chodzi w tym cyrku, zeby sie bal, skoro przekonac nie dadza rady?

Przez 24h ten sam? Jak to sie stalo, ze kolejni dyzuranci z ordynatorem na czele do tego samego wniosku dochodzili?

No to wrocilismy do domu: insynuacje i bezpodstawne oszczerstwa. Pojmujesz, ze jak sie zagrozenie robi bezposrednie, to moze byc za pozno?

Pan mecenas mi wyjasni, czym sie rozni sytuacja sprzed wyroku i tej po? I jak to sie stalo, ze przez 24h nie znalazl sie ani jeden na calym oddziale zeby zrobic? Wszyscy sie mylili, a wolnowar praw:)