Komentarze użytkownika gruzawik

raczej nie było, a jak chcesz zgładzić wszystko zalaniem? Wody bowiem podnosiły się coraz bardziej nad ziemię, tak że zakryły wszystkie góry wysokie, które były pod niebem. Wody się więc podniosły na piętnaście łokci ponad góry i zakryły je. umiesz czytać ze zrozumieniem?

wiadomo, że były takie miejsca, które były pod wodą. wiadomo też, że energia formowania planety ją przetapia, nie ma więc zimnego startu, stąd jądro, kulistość, brak sladu po wyrąbaniu księzyca. trochę inaczej niż na Merkurym.

bo już nie mogą.

99,9 % zamachów w imię islamu. czegoś nie zrozumiałeś znowu?

Zle bo dzieci potrm na doroslych wyrastaja. Nauczonych ze robic nie ma po co.

niech mają takie, na jakie ich rodzice zapracowali. bezsilne obelgi świadczą tylko o tobie, nikim innym.

ale dlaczego universum nazywać bogiem? żeby go ocalić?

czy jesli nie wykluczam w takim samym stopniu jak jednorożców jestem już agnostykiem, czy aunikornistą i ateistą:) tak tylko pytam. dla celów systematyki.

czego się nie robi, żeby uratować "prawdziwość" książki... skoro czas jest względny(ciekawe zastosowanie), to i względność jest względna, i popularność i teoria i cokolwiek tam będzie potrzebne do założonej z góry tezy:)

no tak: zwierzęta, rośliny stworzył(2 z ok. 17tu królestw), i ewolucja jest OK, a człowieka też stworzył, więc wyewoluować nie mógł. to samo słowo oznacza co innego? patataizm i teleologia: naginanie tekstu, pomijanie niewygodnych fraz przy snuciu ponoć prawdopodobnego wyjasnienia wątpliwości i sprzeczności z tekstem lub termodynamiką. co z tego, jełopo, że deszcz z ringwodytów padac jako źródło nie musi, skoro do ich upłynnienia dojdzie tylko w warunkach absolutnej sterylizacji planety? że ładnie widać, jak i kiedy co wyzdychało, a potopu ni śladu...

ty zdajesz sobie sprawę, że woda w skorupie, w ilościach wystarczających do zalania skorupy, żeby się wydostać, wymaga przetopienia skorupy? jakiś Noe? arka? ktos przeżył? wiesz, że ładnie widać wymierania, radiacje, sukcesy i porazki całych typów? najgorsze wymieranie, permskie, skasowało ok 75%, głównie morskich. znów lipa? ani wszystko, ani ci co opisani, że o ludziach nie wspomnę. błagam, zachowaj resztki godności, i o "sladzie ludzkiej stopy" w mld lat datowanej nie wspominaj. bo jakoś absolutnie nikogo prócz przekonanych już uprzednio nie przekonała.

ale dopiero, jak ich za mordę adolek wziął. wcześniej-nie.

państwa niemieckiego :)

to niech uważa, bo mimo, że nigdzie nie było, to z racji ploty że w okienku na strychu jest radar, ok. 15 lat temu jakims ludziom okna wybijali, anonimy pisali z groxbami itp.

niech jadą... póki mogą.

raczej zwyczajnie się tym nie zajmował, żeby szukać osób za martwymi procesami. nasuwa się też pytanie o logiczność: kwanty nie są rozmiarów ani zwyczajów, do których nasza logika powstała, i okazuje się niewystarczająca. jak się fizycy za to wzięli, to powstawanie z niczego zupełnie nimb straciło, to już nie to samo zjawisko, jakby... że natura jest uporządkowana, to nie trzeba wierzyć, bo tylko takie natury mogą wytwarzać złozone struktury, które sa w stanie się temu dziwować. skoro nie w osobowego, to własciwie co to za bóstwo, co nawet osobą nie jest?

skąd sobie boską złozoność dokleiłeś? jak złozone, a jeszcze nie ogarnęliśmy jak, to wtedy bosko? bo jak ogarniamy, to jakoś transcendencja odparowuje błyskawicznie... skąd "boski fenomen wszechrzeczy wziąłeś"? tradycyjne podczepienie się pod pytania stawiane przez naukę? marna taktyka, bo jak odpowiedź przychodzi, to znów trzeba zmykać w mroki niewiedzy... z jakich powodów ludzie wierzą więc, jesli nie dlatego, że inni wierzą i tego nawet wymagają od dziecka?

Twoją interpretacja figury stylistycznej: wczoraj widziałem boskie cyc.i, więc chyba się trochę waham w swej niewierze... z Twoim chowaniem bóstwa w niewiedzy, bo jak fenomen wszechrzeczy się nieco rozjaśni, to przestanie być boski. podobnie jak cyc.ki wczorajsze z punktu widzenia wiedzy wcale wrażenia nie robia. to tylko oko odbiorcy ulega złudzeniu:) ja tam się mocno nie znam, ale próby wyjasnienia fenomenu już są podejmowane, i podobno z punktu widzenia kwantów NIC jest niestabilne. coś jak z pochodzeniem menażerii: zasada znana, miejsca na bóstwo nie widać...

no to zaprzeczyłeś wierze A. w nieosobową boskość chyba, skoro myśli... każdy sobie bogów wykrzywia jak chce, nie wiadomo, co pod tym pojęciem w ogóle rozumieć. atrybutów tylko ubywa, aż gołe istnienie zostaje tylko. taki samograj: istnienie, bo istnienie jest lepsze(a jest?) od nieistnienia.

żaden tam banał, bo rzeczywistość jest znacznie ciekawsza, niż sobie dowolna wiara jest w stanie wyobrazić, tyle, że w zupełnie inny sposób;) to również mój zarzut do wiary: zubożenie oglądu. jednak zamiast wpadać w stupor nad feerią barw można się dowiedzieć, jak powstała, skąd pochodzi światło itp. wiedza, a nie posikiwanie po nogach z emocji...