Komentarze użytkownika gruzawik

z niczym nie wolno przesadzać. z masturbacją, najwyrazniej, jesli wierzyć temu wykopu, tez nie wolno. radziłbym źródła informacji sprawdzone, jak Nature lub Lancet, a nie z nagłówkiem "katolickie: czy jakieś plotkarskie serwisy. mi też nie wierz, tylko sprawdź, jakie jest stanowisko nauki. pewnie po angielsku będzie, niestety, ale z pewnością nie Lew Starowicz.

To to "zaburzenie" dziwne jakies, bo skoro dzielimy je z innymi ssakami, to ma cos ze 200 mlm lat w puli genowej...

Od biegania tez mozna dostac udaru. Bzdura piramidalna z tym wychowaniem, bo odnosne struktury mozgu ksztaltuja sie za zycia plodowego.

A ja wiem, ze mozna sie zabic pijac wode. Nie slyszalem gdzies, tylko moge Ci wyjasnic mechanizm patofizjoligiczny. Wpda jest zla?

cos takiego, a 95% mężczyzn jakoś wciąż zyje...

to z nature, czy watykanu?

aha. a potem ich przez ładnych kilkaset lat nie było. dlaczego? akurat też tam, gdzie owi ludzie nauki mieli się najlepiej, nikt się homo ani masturbacji nie czepiał.

tylko nagłówek mi wystarczył: katolickie cośtam. jesli katolickie, to nienaukowe, bo od razu z założeniami, jakie efekty maja być. jest załozona a priori doktryna.

ja wiem, co myslą o tym katolicy, ale co to ma wspólnego z nauką i artykułem na Nature? niech będzie Lancet... a potem nauki nie było, dzieki katolikom. i szlag trafił heliocentryzm, cement, i turbiny parowe na 1,5k lat... jak się znów pojawiła, to tez jakoś katolikom wyraxnie wbrew.

dopraszam się artykułu w Nature potwierdzającego tą tezę. zdaje się, ze to pogląd właśnie wyciągnięty z topniejącego lodowca. dziewietnastowieczny, lub starszy.

cały czas mówimy o samodzielnie decydujących dojrzałych ludziach, jak sądziłem. poza tym jesli fakty sa brzydkie, to co? uznamy je za nieprawdziwe?

a co zdiagnozowałeś, można wiedzieć? taki atak personalny to kapitulacja: brak argumentów merytorycznych, widocznie. tymczasem określa się orientację auto- i allopsychiczną, a chorzy psychicznie, zapewniam Cię, cierpią, i świetnie wiedzą, że coś jest nie tak.

zapewniam Cię, że wie.

zadaje się kilka prostych pytań diagnostycznych, i chory sam z przerażeniem odkrywa, że nie umie odpowiedzieć.

podpieranie się naturą, żeby udowadniać jakieś tezy w stosunku do ludzi jest ogromnie ryzykowne, bo natura zwykle jak babka: na dwoje wrózy. sa gatunki aseksualne całkowicie, w 99.9% (mrówy!) lub samice biegające z taakim badągiem (hieny). najciekawsze, że my do tych gatunków nie nalezymy, więc prawa krokodyli stosować by się miały do wróbli, kiedy akurat komuś wygodnie. nieszczególnie też naturalnie bytujemy, ogólnie. także czy cos uznajemy za normalne lub nie, i co niby w związku z tym, to kwestia jak się umówimy. a ja nie widzę powodu, by się umawiać na dręczenie kogoś, bo mi się nie podoba

okazuje się też, że jakiś % populacji występuje jako stała wartość. dla "choroby" rzecz to dziwna. wersja genu, nie mutacja, tak samo jak mozna mieć oczy zielone. chyba, że ktoś ustalił jakiś kanon, a mi nic nie wiadomo o tym. uzywanie okresleń wartościujących nie ma nic z wiedzą wspólnego, bo nadaje zabarwienie emocjonalne PRZED wyciąganiem wniosków, co może zaburzac osąd.

To nierozwiazywalny dla monoteizmu problem zla.

Definicji zdrowia to nie zmienia. Czlowiek pisze z bledami gdy malo czyta, inaczej wzrokowo wyraz mi dziwnie wyglada... Dla biologii co jest bledem a co nie okazuje sie w praniu: osobnik nie musi sie rozmnazac sam, wystarczy ze jego wspolne geny sie przekazuja. Dla przykladu: wspieranie 2ch siostrzencow to jak jednego wlasnego dziecka.

Czyli Twoje odczucia dyktuja co jest normalnoscia? Mam krotka rade: mozna nie patrzec, zamiast sie domagac od innych podporzadkowywania zycia uczuciom osob obcych i niezainteresowanych.

Poprosze odnosny artykul w Nature. Zeby sie nie opierac jedynie na twierdzeniu kogos piszacego "wyHowywanie" i "morze".