Komentarze użytkownika gruzawik

najbardziej mnie ubawił kiedyś martin, polecając obejrzeć złoty zegarek w węglu. okrągława inkluzja, bez sladu zróżnicowania mechanicznego, ale co innego jest najciekawsze: złoto jest za miękkie na elementy mechaniczne, można pozłocić inny, twardszy metal, najwyżej. "znalezisko" zupełnie bez sensu, jakiegokolwiek. taki typowy strzał w stopę pozostającego poza "głównym nurtem" niedouka, niezważajacego na cokolwiek, byle swoje brednie ocalić.

uroki istnieję naprawdę? słusznie więc, że je palono? pojmujesz różnicę między domniemaną czarownica a faktycznym istnieniem magii?

Poprzez swoja wiedze o wlasciwosciach roslin i ziol czesto pomagaly potrzebujacym i chorym, ale takze rzucaly uroki itd. -tutaj. odróżniasz rzucanie uroku od przekonania o rzucaniu? istnienie czarownic naprawdę oznacza istnienie czarów naprawdę. inaczej sa to zielarki, co się same, lub inni je za czarownice mają. że ktos się za helikopter uważa, jakos w powietrze go nie wzbija, prawda?

nieodmiennie śmiesza mnie twoje brednie i nieumiejętność obrony, a nawet artykulacji własnej opinii, takze nie muszę, po prostu chcę:) czarownice istniały naprawdę :)Z) i na miotłach latały, czary rzucały, az ludziom pypcie na językach wyskakiwały. a jednorożce też?

nie napisałeś: istniały osoby uważane i same uważające się za czarownice. napisałeś, co napisałeś, i masz pretensje, że ktoś zrozumiał to, co napisałeś, a nie co byś chciał napisać? tu juz mniejsza o wstawki, ale same wpisy co niektórych sa warte szyderstwa :)

show no mercy :)

jak uważają Żydzi, dodaje Tacyt...

i to jest dobra wiadomość :)

sama wierność zasadom to za mało na szacunek, trzeba się przyglądać, czemu ta wierność. wierność pragnieniu zachowania czystości przez nadzorowanie wzajemnie sobie życia, odrzucenie dorobku nauki, do zgonu włącznie. takie to zasady. pamietam dzieci śj: nie wolno im było się z resztą bawic, rozmawiać tez nie za bardzo, jak di jakiegoś zagadać, zaraz zjawiał się drugi, słuchać... sj stawiają się twardo nie tylko fiutinowi, ale i tranplantologom czy choćby krwiolecznictwu. mam podziwiać kozi upór? musze wiedzieć, skąd on pochodzi, inaczej łatwo zacząć podziwiać upór sam w sobie, a nie zasady.

a skąd wiesz, że nie posiadam żadnych? bo nimi nie wymachuję innymi przed nosem? da się w ogóle nie mieć żadnych? ale rozumiesz, że żeby mieć własną krew, to trzeba być w stanie ją wczesniej oddać? tez jesteś jakiś nawiedzony biblijnie, to moze im wolno. ja mam inne doświadczenia, a i to było dawno przecież, pisałem o dzieciach, zacietrzewiasz się, i szczegóły istotne Ci umykają. dorośli owszem, rozmawiają. cieszę się, że na transplantacje zaczęli się godzić, choc może to kwestia rozwoju technik konserwacji krwi i faktu, że to zabiegi planowe, nie nagłe.

ogromnie mi się podoba to naginanie zasad do potrzeb: naprawdę sadził, że temu bogu chodzi o elementy morfotyczne, a osocze jest w porzo? tam jest tak napisane gdzieś? bo się nie znam, wyprowadź mnie z błędu, jesli możesz. wierność TAKIM zasadom, że się jak trzeba to już nie nasze, pospolite, tylko boże prawo wyonacza? i to ja zasad nie mam, ponoć? posiadanie tak głupich, żeby je trzeba było nicować, żeby żyć, a jeszcze teraz rzekoma im wierność, jakoś nie wyglądają szczególnie szacownie. że do woja nie chcą? a bo oni jedni?

czyli zasady to te, które W. uznaje za takowe? rozmawialiśmy o poswięcaniu własnych dzieci, nie siebie, w imię zasad jakichś, ponieważ moje zasady na to nie pozwalają, W. wyprowadził z tego ich brak, i wymachiwanie jednocześnie. nie własny, bo dać sobie d.pę odstrzelić, żeby nie musieć jej odstrzeliwać komuś, to raczej mało dbanie o nią przypomina. korzystanie z zupełnie po co innego powstałych leków to nie nadążanie, a już na pewno nie za starozytnym tekstem. tymczasem zasady nie zezwalające na leczenie dzieci, bo krew potrzebna mam za aberrację.

wymachuję? chodzę po domach, i proponuje ludziom przekonywanie ich do moich zasad? alez reaguj, wyprowadzaj z błędu, dlaczego nie? jednak trochę sie dziwię, ja bym takiego ryzyka nie podjął, żeby zdawać się na hemodylucję w razie problemów: HAES czy inny wypełniacz może i ciśnienie utrzyma, ale tlenu nie przenosi, mozna skończyć z martwym mózgiem. zasady każące zwiększac ryzyko w imię starozytnych pism wydają mi się trochę dziwne, jednak. to nie dotyczy tylko jehowych, ale wpajanie ich bezbronnym umysłom dzieci również. to jakby od gnoja na fanów MU lub kenneysistów wychowywać, pod karą piekLa

ja bym się dla swoich dzieci zaparł wszystkiego. mnie do łagru czy pod ścianę|: no prosze bardzo, ale dzieci nie. więc mozna przyłączac się pozornie, tymczasem szkodząc raczej, niż współpracując, ew. się powiesić, jak już tak zyć kto nie może. ale zasady każące do łagru iść z dziećmi są mi wstrętne. czego trzeba, żeby na własne dzieci się nie oglądać, bo tak w starej książce napisali? nie: bo przemyślawszy, do wniosków takich doszedłem, bo myśląc do tego dojść się nie da. kto tak czyni, ten wymiera. to jakiś szantaż emocjonalny złożoną ofiarą ma być?

nie mam pojęcia, w jaki sposób zgadzanie się w pewnych oczywistych sprawach, jak wstręt do brania udziału w wojnie po stronie napstniczej, ma mnie skłaniać do innego patrzenia na kurioza. a fanatyczny upór, nawet kosztem dzieci, raczej mnie odrzuca. ów fanatyzm własnie pozwala mi stwierdzić, że gdybyście mogli, robilibyście to samo, bo w centrum macie jakąś ideę, a nie człowieka, któremu ona ma słuzyć. mało was, toście grzeczni, prócz tych, których już macie w swej władzy. ja dzieciom towarzystwa nie wybieram, wychowuję je tak, by sobie same dobrze wybierały.

no i co to zmienia, że w pewnych sprawach, w miarę oczywistych, mają rację, zaczynają miec rację w innych? dzieci lubią, jak im tatę zamykają, co? to i koza ma kręgosłup, gdy się zaprze? rozmawialiśmy wtedy o adolku, i wtedy dzieci w grę wchodziły, fiutin jeszcze nie dotarł do tego etapu. lubię, jak kto snuje mokre fantazje o moim zyciu, gdzie kiedy i jak ja piszę... a może się w pracy nudzę? a może czas powinienem z dziecmi spędzać, nie w pracy, i zyć z socjalu...? brawo bohaterze zza klawiatury, ja w pracy-źle, sj w pudle: dobrze, wszystko dla dzieci :)

Ty dzieci ucz szacunku dla prawa, a nie władzy. prezes kucharską konstytucyjną też tytułujesz, czy jak po burej suce, skoro wbrew prawu i zasadom? myslisz, że nic nie grozi? ty odnos się nadal z szacunkiem, aż Tobie się do d.y dobiorą, poczekaj do wtedy, i graj męczennika. nie od razu, żeby chamstwo wiedziało, że jest opór i nie przejdzie, a jak bydlę za silne, to w nogi w porę, tylko szanujemy władzę, co prawo łamie, aż zacznie łamać NAS. wtedy w płacz i rejtanem? pewnie, że lepiej, niż np. katolicy, co czołgi pokropują, aleto problem robienia dobrych rzeczy ze złych pobudek.

przykro mi, jesli ktoś odniósł wrażenie, że gardzę kimś. gardze pewnym postępowaniem: szukaniem uzasadnień dla tego, o czym wszyscy wiemy, że dobre, gdzieś poza samymi nami. jakbysmy potrzebowali kija i marchewki, żeby postępować słusznie. jakichś zasad, zamiast przemysleń. ogólnie wiele zarzucić sj nie mozna, w porównaniu, ale widoki jak najgorsze, w razie wzrostu liczebności (nie grozi). jak wszystkie odłamy, po usamodzielnieniu i namnożeniu, powtórzyliby najczarniejsze momenty złego korzenia i drzewa. ta książka jest zła. nadyma w pychę, co do sztuki.

jak kto dzwoni, i mnie budzi, bo mu się chce porozmawiac o zbawieniu czy coś, to uprzejmie Cię informuję, że to gorsze niż telefon. nie wiem, czy nie co waznego, przecież, a i tak obudzili. wyobrax sobie, że ludzie różnie pracują. jakby idee sj były jakoś atrakcyjne współczesnie, to ludzie sami by się interesowali, a tak nie różnią się od kk, pompując wysiłki w utrzymanie przy zyciu pewnej kultury, zamierającej z wolna. nie niesie ona już odpowiedzi na aktualne pytania, wyszukiwanie jakichś wyjątków, ze te obowiązują, a tamte nie, bo przenośnia, to obrazuje właśnie. gejów nie zabijacie już?

już nie ważne, jaki to nurt, ale ja się chcę dowiedzieć, w jaki sposób tam tłumaczą, w tym bocznym chyba nurcie, pewnie nieco mulistym zazwyczaj, w jakiz to sposób ten duet za wojnę odpowiadać może, gdy ona się w 2014 zaczęła... tyle tych meandrów, zastoisk i wylewisk mysli ludzkiej, że trochę trudno mi wybrac konkretna wersje jakiejs teorii spiskowej, skoro każdy we wsi, z odrobiną mózgu wie, to wyjasnij nam prostaczkom, skoro to takie oczywiste, to nie powinieneś mieć problemów. ja ci w try miga podstawy patofizjo naswietliłem, uzasadniając swa opinię. nie bij, wytłumacz...