Komentarze użytkownika gruzawik

pewnie, że nie. ale jakoś nie oni akurat prawo w PL stanowią wg swego widzimisię.

no icóż z tego, że w biblii coś napisali? ani to im przeszkadza, ani jakoś sie do nas dzisiaj odnosi. też mi podstawa do jakichś twierdzeń dot. medycyny...

tu nie ma żadnego pro, g.no ich potem ten "life" obchodzi, jedyne co prezentują to anty-aborconizm. nic poza tym. ponieważ często mają gdzieś chronologię, a fakty spodziewane maja za zaistniałe, to nawet wybicie Sodomy mozna uznac za taką późną "aborcję" :) tak na tą sama modłę.

niewolnik robi za wierzchowca :)

kiedyś to sie nazywało ustawka... zwyczajnie się lali po mordach, a teraz jakiej pozłoty dostali :)

i co, biją kogoś?

jakby wzajemności mozna było oczekiwać... i za swoje, proszę.

toteż z prawa nie skorzystam, równie jak w przypadku jachtu. z racji ograniczeń nie do przeskoczenia. doprawdy, czepiac się, że nie rozgraniczono praw na przysługujące kobietom i mężczyznom oddzielnie, oraz wszystkim razem. ech...

owszem, takie jest stanowisko medycyny, z racji poniższych faktów, których nie jestes w stanie zaakceptować, z przyczyn emocjonalnych, zapewne, bo jakoś kontrargumentacji faktualnej podac się wzbraniasz. oni niczego nie potrzebują, jak im badania wychodzą nie takie, jak chcieli, to ukrywać próbują. pojmij, ze porodu uruchomiony mózg nie przezyje. w dodatku warunki przedtem sa mocno ograniczone, bo hemoglobina płodowa zawiera łańcuch gamma, aby wiązać silniej od matczynej, co oznacza mniejszą podaż w tkankach, z racji mniejszej różnicy cisnienia parcjalnego tlenu.

i co ja na to mam poradzić? oddowiedzieć się? czy może udawać, że to nie góra mózgowia stanowi o nas, kim jesteśmy? kiedyś serce było w modzie, to stąd masz sęka z faktami? pytałem, czy masz taki sam stosunek do zabijania ciała z nieczynnym JUŻ mózgiem. bo widzisz: ciało jest tylko środkiem, a celem jego mieszkaniec, dla medycyny. kiedy jeszcze, bądź już, nikt nie mieszka, to i problem nie istnieje. pojmujesz różnicę między usuwaniem zaistniałego faktu, a niedopuszczeniem do jego zajścia?

doczekać się nie mogę biologicznych faktów, stojących za stanowiskiem: a) to nie o pracę mózgu w byciu człowiekiem chodzi. lub b) mózg podejmuje zorganizowaną pracę przed porodem. z wyjaśnieniem, jakim cudem :)

i jeszcze jedno: tam nie ma żadnego pro-, sadząc po późniejszym zainteresowaniu pomocą, wsparciem, ochroną już po urodzeniu. to jest jedynie anty-aborcjonizm. zakaz jakiegoś zabiegu, nie mogę się dowiedzieć, na podstawie jakich faktów. nie mylić z antycypacją pod warunkiem nieingerencji. pogląd, ze ludzki zarodek jakieś prawa posiada zwypływające ze stanowiska etycznego, ową etykę do absurdu nieuchronnie prowadzi, w skrajnym przypadku 25 lat odsiadki w Salwadorze, lub pochówków znakomitej większości ciąż niedonoszonych. 50-75%, zalezy jak liczyć. pudełka po zapałkach podrożeją...

jak komu wola. zdaje się masz jakiś niezdrowy stosunek do zabiegu. doczekam się faktów z twojej strony?

o? to bez EEG można być KIMŚ? umieram z ciekawości...

owe kilka minut to intensywna resuscytacja. pleciesz bez pojecia, a mógłbyś wytyczne chociaż zobaczyć, skalę APGAR zapoznać, zamiast pajacować. nie mam też ambicji przekonac ciemnogrodu, to niemozliwe. jak widzisz :)

ale jest warunkiem. można miec EEG, a nie być godnym tego miana, jak ci co na ćwiarę za poronienie samoistne skazują, ale gdyby EEG nie mieli, to i nawet tego by nie mogli. czekam na fakty...

w kilka minut po porodzie, okresla to biologia właśnie, na podstawie zapisu EEG. znów za trudne się okaże? mam równiez prawo kupic sobie jacht. a że nie mam pieniędzy, to i cóż? prawo mam.

kwestia umową uznania, bądź nie, pewnych faktów. jako mężczyzna mam również pełne prawo do antykoncepcji lub aborcji. z niektórych korzystam, z innych nie. fakt instynktu samozachowawczego możemy uznać, przyznając prawo człowieka do zycia, bądź nie.

odstraszać ma, czy jak?

przykre to jest, kiedy trzeba uchwałą potwierdzać prawa do czegoś, co jest faktem biologicznym. że g.no to pwinno kogo obchodzić, co baba ma we własnej pipie. własnie dlatego, że z biologii wynika, że CO, a nie KOGO, jak niektórzy próbują wmawiać.