Komentarze użytkownika gruzawik

piegi to zboczenie?

to podobno dość częste uczucie, właśnie ulgi, przy okazji porzucania jakiejś wiary.

pozbycia sie pasozyta psychicznego. własny rozsądek tam gdzies był, bo już całkiem odjechanych to widzimy czasami na płask, ale im porzucenie nie grozi, bo nie ma czym już zastępować. mózgojad zajął cały organ...

dlaczego sugerujesz, że była, a nawet jest?

populizm czystej wody. oczywiście, ze lepiej, żeby cię 3ch sądziło, niż 4ch niosło. doj..anie winowajcy nie spowoduje szybszego powrotu do zdrowia, prawda? jeśli warunki w szpitalu niedobre, to z powodu tego, że tam chorzy się znajdują, i trzeba sie więcej nabiegać przy nich i to kosztuje drożej, co mozna by pokryć z pieniędzy transferowanych na religię, aby to indukowane poczucie winy opłacić. co Komasa ma z tym wspólnego, ze ktoś p.dlu ma znośnie, a w szpitalu bieda? i jej poczucie winy? współczesne społeczeństwo każe czuć się winnym, jeśli kogoś krzywdzisz. o ile sie znam.

to działa w ten sposób, że jak sie uda to dzieki temu, a jak nie, to widocznie nie mogło. taka retrospektywność predykcyjna :)

ja co innego dostrezgłem: zdarza się, że na prowincji aby magister, to figura, a na uczelni profesor wyluzowany chodzi, wszak niczego na swój temat udowadniać nikomu nie musi, wszyscy wiedzą, kto zacz :)

taaa...sami na "naukę" pozują, próbują raz się nią podpierać, a raz dezawuować amatorsko, a wszystko po to, żeby się miałkość podstaw nie pokazała. magister angelologii :) przykleiło się g..no do okrętu.

wyrazenie "a taki wuj, jak na "Batorym" komin" nabiera głębi, podtekstów, w nowym świetle :)

bez wpierania poczucia winy daleko nie zajadą...

mogliby, gdyby to byli ludzie, a nie ideologia :)

jakby wręcz przeciwnie: co zawierzą coś, to katastrofa...

a wiecie, co jeszcze było? było nas, ludzi mniej. mniej mieliśmy i mniej chcieliśmy. teraz każdemu: samochód. ale pojechac już nie ma dodkąd...

owszem, trzeba jakiejś odwagi do twierdzenia swojego, ale proszę tego nie porównywać: kłapać dziobem, a przy ludzkim nieszczęściu tyrać to jednak nie to samo... urazu dozna najwyżej miłość własna, jak się zaczną śmiać, a robota to robota: ryje beret, niszczy rodzinę, łamie kręgosłupy...

za mało utyte...

szczur?

wiara w zgodność obserwacji z obliczeniami? bo ja myślałem, że to się zwyczajnie mierzy...

bon moty przeciw COBE? pisałem o Dawkinsie, cytowanym przez kreacjonistów? pisałem. no, to powodzenia:) malutkim termometerkiem, raczej:)

abiogeneza to nie samorództwo. skoro nie wiadomo, ile trwa dzień (może i lat nawet), to i nie wiadomo ile to jest jeden. potopu, przykro mi, ale nie było. to wiadomo z pewnością, bo byłby slad w genomach, a i wody nie wystarczy. 6 dni nie jest 6ma dniami, to co jest czym? w ten sposób mozna przepis na kraby w masełku do porównywac do konstrukcji młockarni, i też będzie pasowało, tylko nie wiem, co to ma wspólnego z wiedza inną, niż koniecznośc reinterpretacji pism dawno przebrzmiałycdh i inaczej niestrawnych, w konfrontacji z tym, co wiadomo, na takich warunkach, że 6dni to 6dni.

gdyby wyrównać? a czym? walcem? a wiesz, że żeby tą wode w góre wywindować, żeby deszcz miał z niej padać, to trzeba temperatury? wiesz, co się z ciśnieniem wówczas stanie? nie będzie kogo ratować. gdyby babcia wąsy miała, wojewoda by została. jak przekonac torbacze, żeby się do Australii wybrały? jakie c14, dziecko, K/Ar, ale musiałbnyś zdrowo fizykę rozpadu przebudować, i przekonac reaktory by wg tych nowych prawa zechciały prażyć, żeby jakieś tysiące lat wykazywać... nie masz zwyczajnie pojęcia, o czym piszesz, za paroma hohsztaplerami powtarzając.