Komentarze użytkownika gruzawik

dużo? raptem jedna, ta sama co dla innych. wyewoluował, bo niby czemu niemiałby? mocno podobny, ssaczy, naczelny, w końcu takiej a nie innej aktualnie bytującej odmiany człowieka. mnóstwo innych człowiekowatych łaziło, niektórzy równoczesnie z nami, ale jakoś tak wymierali, gdzie się nie pojawiliśmy. jako najlepsi wyeliminowaliśmy najbliższą konkurencję, i teraz niektórzy aż sapnęli z zachwytu, jacyśmy wyjątkowi. promów 20k lat temu nie budowaliśmy. co sie stało? wiedza nam z obłoków spłynęła, jak to się robi, mózgi "ktoś" przestroił niedawno?

jakiego potwierdzenia naukowego chcesz jeszcze, prócz rzędów czerepów z wykopków, widm prążków genomu sekwencjonowanego, wyraźnej wspólnoty z całą resztą życia, która wyewoluować najdziwaczniej mogła? tylko nasz dziwny przypadek dziwny, bo nasz? przypomnę, że im więcej się o świecie dowiadywaliśmy, tym bardziej naszą wyimaginowaną centralną i wyjątkową pozycję w nim przyszło detronizować. jakiekolwiek dowody, ze nie powstaliśmy jak cała reszta? ewolucja czegoś tak złożonego jak cała reszta człowieka-spoko, ale przełączenie dróg nerwowych-niemożliwe, ktoś musiał pomagać...

trąbowców też było znacznie więcej, były też inne gatunki, też mogły mieć szansę, ale tego... chyba im nie daliśmy. i dość długo tak łaziliśmy, powoli akumulując wiedzę. a akumulacja zmian prowadząca do separacji naszego gatunku niemożliwa? wiele zwierząt ma nieprawdopodobnie złożone organy nam nieznane z własnego doświadczenia. nasz mózg niewiele różni się od krewnych. szczególnie tych wymarłych, jakby za naszą sprawą. cała ewolucja mogła zajść sama, tworząc po drodze resztę organizmu wraz biochemią, a nieiwelka zmiana, po mileniach wkońcu promy budująca-niemożliwa.

genialnego? w czym? "radar" płaszczki też genialny, i co? że prosta suma składników czasem się różni od efektu końcowego, to w tym przypadku niezwykłość, a wielokomórkowość już nie? znacznie większe kroki akceptujesz bez sprzeciwu. neurologia, biologia ogólnie nie ma problemu ze spontanicznym powstaniem naszego typu mózgu, Ty masz na jakiej podstawie? bez obrazy, ale to nie moje: argument z osobistego niedowierzania więcej mówi o niedowierzającym, niż o przedmiocie. specjalistom w głowach sie mieści bez problemów.

no właśnie był, już długo tak był, i nijak genialności przez większosć czasu nie wykazywał... szwendał się jak i cała reszta, neandertalcy&co, bardzo nie odstając, bo i długo koegzystencja trwała, a i potem nieszczególnie się za promy brać wypadło. zakładasz istnienie ingerencji, bo Ci konieczna do z góry założonej tezy. a jedyne co masz na wsparcie, to wyjątkowość(niecałkiem prawda, byli inni wszak długo równolegle), oraz zachwyt nad złożonością, gdy badacze tejze również żadnej konieczności ingerencji nie widzą.

jak uda się komuś zdefiniować świadomość niekołowo, jak będziemy wiedzieć jaka to różnica, to będzie można coś o koniecznosci interwencji, tymczasem nic na nią nie wskazuje, prócz zdumienia coniektórych, i to nie tych, co w temacie jakos się poruszają pewnie. a tak konkretnie jesteś w stanie umiejscowic w czasie owo zajście? rewolucja agrarna, czy wcześniej? Lascaux? bo anatomicznie, a i sadząc po zdolności do dziś pozostałej do krzyżowania wzajemnego, to sporo przed opuszczeniem Afryki by wypadało, i nic szczególnego, prócz wyparcia kuzynów nie wyszło długo.

wiele jest nie tylko tworów, ale całych konstrukcji, których nie było przedtem, wiele takich, co wymarły całymi gromadami. za 100mmln lat nasze mózgi będą odległym wspomnieniem, nie cudem nad cudami, co ponad 80% czasu swego istnienia dotąd nie wykazywał się niczym nadzwyczajnym. a kto wie, czy sam się nie wytruje, a nadęte sapiens na końcu nie okaże się szyderstwem. w rozumność zaś wątpić przychodzi niezwykle często, przyznasz chyba:) domagasz się zawieszenia ewolucji w stylu kreacjonistycznie bezsensownym: noworodek innego gatunku niż matka.

Sarich&Wilson rozdział człowieka&co i szympansów dzisiejszych szacują, na podstawie badań nad albuminami, na ok 5mln lat. to gólnie dziś akceptowana data. Ardi: 4,4 mln lat: jakieś człekokształtne były wówczas, nadrzewne (przeciwstawny paluch) i naziemne jednocześnie(połozenie otworu wielkiego w czaszce-od spodu). i tak po kroku, i tak dalej, i tym podobnych tony, a ten, że nie ma żadnych dowodów... spadochroniarz? wyrodek sztucznie pędzony? a przez kogo? na prawdopodobieństwo niezwykłego scenariusza potrzeba niezwykle mocnych dowodów:) a tu nul. zero.

najbardziej podoba mi się w tym zmuszanie. zdrowego dziecka nie da się inaczej tam zapędzić, niż przymusem. nie wytłumaczysz na logikę, ani przyjemne, ani pożyteczne. za łeb, i zmusić.

gdyby babcia miała wąsy, mogłaby zostać wojewodą:) ale nie był. jak będzie, to wróć, ok?

a sklep z trytkami zamknięty...

to kiej cholery kupili, bo dobre, a nie "bo polskie"? trytki, i jakoś tam będzie :)

trza było konstruować, zamówienia składać, przetargi ogłaszać, wały robić! a że nie byłoby z czego strzelać, ostatecznie, to nawet lepiej:)

bo żadnego pozytku nie przyniosły: ani czego odkryto, ani zbudowano, ani wynaleziono. tylko mord i pożoga...

no właśnie: umiejętność czytania ze zrozumieniem: nigdzie niczego w tym guście nie znaleziono. wieki i milenia prób różnej masci kapłanów wszelakich bogów, a efekt? żaden. a gdzie coś odkryto, znaleziono, to ani kawałka nigdzie nie było trzeba bogów do tego, ani się w efekcie nic nie pokazało boskiego.

takie np. prawo Archimedesa oczywiście działało i przedtem, ale od odkrycia nic się w nim nie zmieniło. od czasów wymyślenia bogów, a choćby tylko tego jednego, ostatniego, trudno znaleźć coś niezmiennego. nawet jak napisane, to kazdy wyinacza, jak mu akurat pasuje.

nawet Newton, taki bogobojny i wierzący, jakoś nie potrzebował nijak pierwiastka boskiego do żadnych równań. co gdzie głębiej fizyką czy biologią skrobnąć, to to samo: nijak niepotrzebne. jak jednorożce: może i są, na jakimś świecie, takie stworzenia, ale cóż z tego? nawet i pewność nie potrzebna, po co? z meteorytem też się nie liczę idąc do pracy.

antygnomista cholerny, jak to?!? krasnoludki istnieją: proszę spojrzeć na zwały książek, filmów, mity różnych ludów! a kto szcz w mleko, że kiśnie? ta wasza nauka nie potrafi z absolutną pewnością wykazać czegokolwiek, a już na pewno nie potrafi wykazać nieistnienia krasnoludków. :)

może ja się poświęce, przyniosę oświaty kaganiec: nie ma czegoś takiego jak studia gender. to nieudolna kalka anglojęzycznego gender studies, oznaczających badania, co jest cechą męską lub żeńską z natury, a co z kultury.

Tu, przechodniu, Maciar leży. Ciepły mocz na grób mu bieży.