Komentarze użytkownika gruzawik

no i nie wbrew woli, bo ubezwłasnowolniony jej nie ma prawnie. to się odbywa sądownie, a nie tak hop-siup, jak się propagandzie wydaje. z resztą, ja bym chciał, żeby ktoś za mnie taką decyzję podjąć mógł, i ją podjął, gdy do pewnego stanu dojadę. obyś sam nie musiał dojechać, żeby zmienić zdanie.

swoją drogą, fajny propagandowy bełkocik zaprezentowałeś, ja tak nie potrafię, i z resztą nie muszę: argumentując w ten sposób jedynie wykazujesz brak podstaw merytorycznych do dyskusji, tylko kwakmowa zostaje...

widzisz, stanowisko ws. aborcji motywowane wiarą jest potworne z obu stron: albo każesz rodzić niewolniczo kobiecie zgwałconej, potworka itp, albo selekcjonujesz właśnie uzanych za ludzi płody na podstawie stanu zdrowia i legalności pochodzenia. a uznanie to zupełnie bez podstaw merytorycznych. musiałbyś uznać również, że dowolna komisja etyki przy dowolnym uniwerku medycznym jest taka sama jak WHO. to chyba niemożliwe, nawet statystycznie. jednomyślność podobna jak wśród astronomów, po prostu nie da się dyskutować z faktami. mozesz ich nie przyjmować do wiadomości, co najwyżej, jak to czynisz

nie przekonasz mnie, bo mnie mogą przekonać argumenty merytoryczne, a nie tupanie nogą, że jest złe, bo jest złe, bo pan w śmiesznej czapce tak powiedział. ja nie przekonam Ciebie, bo argumentów merytorycznych nie dopuszczasz, bo tak Ci ktoś nawmawiał i ukształtował stosunek emocjonalny do tematu. moje stanowisko nikogo do niczego nie zmusza, Twoje niestety owszem. obeszło się bez wyzwisk i innych takich, dziękuje za rozmowę:)

nie ma nienarodzonych dzieci, tak jak nie ma młodych staruszek i drewnianych kamieni.

prawiczków. sądząc po ich pojęciu o czymkolwiek związanym z rodziną, związkiem, płciowością ogólnie.

o, prosiacek:)

ale mi różnica... jak między bolszewikami a kuomintangiem, jedni bydlaki i drudzy też. musiałbyś to mojemu dziadkowi spróbować wytłumaczyć, o ile byś zdążył.

bruk, horror, dulszczyzna.

jako minister może wydać rozporządzenie. jest ono prawem, o ile nie zostanie zaskarżone i uchylone jako niezgodne z prawem nadrzędnym.

nie jestem prawnikiem. Ty jesteś? wolę wierzyć profesorom prawa niż mr. zerro i dżulii. ponadto TK orzeka o zgodnosci z Konstytucją, nie wiem jak jest ze zgodnością z innymi ustawami. skoro SN decyduje o ważności wyborów, to cholera wie. btw: ile orzeczeń wydał TK w nowym składzie? to celowy paraliż, przez obsadzanie miernotami. jaki sens ma składanie tam czegokolwiek? dożyjemy wyroku, czy siwa broda nad grobem nas zastanie?

czy to tylko zdanie pana Krzysia, czy SN również? i kto w opozycji do tej opinii? jakie autorytety za zdaniem przeciwnym stoją? nie nam, i nie temu Krzysiu to rozsądzać chyba, choć każdy swoje zdanie może mieć. a że bez obelg to faktycznie, i rzadkość, i miło:)

idź na wies, i powiedz chłopu, że nie będzie dopłat, eksportu... zobaczysz wtedy wiochę, jak zdążysz, zanim widłami czy orczykiem zarobisz.

no własnie może niekoniecznie: sex jak sex, ale żeby prowadzić samochód to trzeba mieć uprawnienia, a dzieciaka można bez nic. niby jest jakas opieka społeczna, która powinna reagować na patologię, ale... w PL ważny jest obrządek, a nie skutek: wizyta była, odfajkowane, a ze potem ktoś dzieciaka zabije albo okaleczy? no cóż, i tak urzednik odpowiedzialności nie poniesie za niedopatrzenie. i tak ze wszystkim-najważniejsza procedura, a nie sens. a weź patoli spróbuj dzieciaka odebrać, dopiero krzywda, panie!

tu nie ma dobrych rozwiązań, ale to kwestia akceptacji kulturowej jedynie. w UK znacznie łatwiej o adopcje, i nadzór solidniejszy. co prawda też akceptacja dla dziwnych zachowań też: rodzinka w piżamkach w tesco na zakupach... nikt nic nie mówi, udają że ich nie widzą, bo w sumie tylko zdziczenie a nie szkoda na zdrowiu.

trochę się rózni: urzędnik opieki społecznej, którego podopiecznemu stała się krzywda ma spore kłopoty. ten brak reglamentacji to też spora różnica, oparta na założeniach praktycznych, że dzieciakowi będzie lepiej tam, gdzie go chcą niż bidulu. a liczebność beneficiarstwa zależne od łatwości i wysokości benefitów, jak zwykle, różnica znów w poziomie zycia ludzi pracujących, ich obciążeniach i zamożności państwa. no i arogancji: w UK beneficiarz raczej pokorniutki i eksponujący niedołęstwo, żebraczy, a nie arogancki.

to uwidacznia ohydę tej religii: z ofiary nic już się nie wyciśnie, może costam z rodziny za pochówek, ale to jednorazowo. tymczasem z zabójcy za cenę wybaczenia mu, w imieniu boskim i jakimtamkolwiek jeszce, można wyrwać znacznie więcej. z ofiary zabójstwa, napadu, pedofilii trudniej cokolwiek wycisnąć. póki żyje da się ofierze wmówić winę czasami, jak to próbują, ale agresor o swojej winie sam wie, toteż jest lepszym kandydatem na dawcę środków utrzymania pasożytów. to nie debil, tylko chytra swołocz.

czyli piekło nikomu za niewiarę nie grozi, że nie mógł trafić?

i nikomu nie wolno się z tego smiać. w każdym razie jemu nie, i innym też by chętnie zabronił. a niedoczekanie:)

bo może czas odpowiedzieć językiem zrozumiałym dla adresata? inaczej nie pojmie. niby nie warto się zniżać do poziomu, ale ileż można, gdy po ludzku nie dociera? ja też nie jestem tolerancyjny wobec wielu rzeczy: łamania prawa, złodziejstwa, oszustwa, korupcji, populizmu. bycie tolerancyjnym nie oznacza przecież tolerancji wobec WSZYSTKIEGO, a jedynie tolerancję wiekszą niż porównywana grupa czy osoba. tak jak bycie pracowitym nie oznacza pracoholizmu, zdrowym niekoniecznie od razu idealnie, czy szczupłym anoreksję, nie sprowadzaj pojęć do absurdu.